Z niskiego pułapu łatwiej odbić się do góry, ale to nie zmienia faktu, że Start Lublin jest największym zaskoczeniem okresu transferowego. Zatrudnił kolejnego sprawdzonego w PLK zawodnika.

EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
Chavaughn Lewis wypadł w drugiej połowie ubiegłego sezonu w Czarnych Słupsk na tyle dobrze, że można się było raczej spodziewać jego przejścia do jakichś wyżej notowanych klubów. Zawodnik ze świetnymi, jak na rozgrywającego warunkami fizycznymi (24 lat, 194 cm) zwłaszcza w playoff pokazał, że na poziomie PLK jest w stanie robić różnicę.
Amerykanin bardzo dobrze gra jeden na jednego, potrafi wejściami na kosz rozerwać pierwszą linię obrony. Chętnie szuka kolegów (4.9 asysty na mecz) i choć z dystansu w sezonie rzucał po prostu kiepsko (26%), to był w stanie, choćby w serii z Anwilem, trafiać w kluczowych momentach za 3 punkty. W Lublinie będzie sporym wzmocnieniem.
Transfery Startu pozwalają lubelskiej drużynie marzyć o środku tabeli. Zatrudniono przyzwoitą, ofensywą jedynkę w osobie Jamesa Washingtona, bardzo ogranych weteranów Marcina Dutkiewicza i Urosa Markovicia oraz obiecującego środkowego Darryla Reynoldsa.
Problemem pozostanie uboga rotacja zawodnikami z polskim paszportem – pod tym względem Startowi wciąż zabraknie jakości, by spoglądać w kierunku playoff. Do dyspozycji pozostaną bowiem – oprócz Dutkiewicza – Michael Gospodarek, Roman Szymański, Mateusz Dziemba, Bartosz Ciechociński i Paweł Kowalski.
Ściągnięcie Lewisa to jednak kolejny ruch pozwalający sądzić, że przed prowadzonym przez Davida Dedka Startem wreszcie jakiś przyzwoity sezon w PLK.
RW