Reprezentacja Stanów Zjednoczonych pokonała aż 98:45 Japonię w swoim trzecim występie na trwających w Chinach mistrzostwach świata. Amerykanie bez porażki awansowali do drugiej fazy, tam jednak, już w najbliższą sobotę, przyjdzie im zmierzyć się z Grecją.
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Po wygranym w niezwykłych okolicznościach spotkaniu przeciwko Turcji, mecz przeciwko Japonii miał być dla podopiecznych Gregga Popovicha co najwyżej mocniejszym sparingiem. Tak też okazało się w rzeczywistości, chociaż nawet w tak jednostronnym spotkaniu można zaryzykować twierdzenie, że Amerykanie wcale nie zachwycili. Problemy mieli głównie w ataku (39/81 z gry w całym meczu), chociaż przeciwko Japonii nie miało to jednak większego znaczenia. Mecz rozpoczął się od ich prowadzenia 13:0, a potem przewaga tylko się powiększała.
Po trzech kwartach różnica wynosiła już 53 punkty, lecz w ostatnich dziesięciu minutach reprezentacja USA zdobyła zaledwie 14 punktów i ostatecznie nie zdołała przekroczyć setki. Najefektowniejszymi akcjami popisywał się w czwartek Jaylen Brown (20 pkt, 7/9 z gry).
W amerykańskim zespole punktowała cała dziesiątka, która była przewidziana do gry przeciwko Japonii. W składzie zabrakło za to dwóch graczy Boston Celtics. O problemach Jaysona Tatuma było wiadomo już wcześniej, ale kłopoty z mięśniem uda Marcusa Smarta były nową wiadomością. Coraz węższa kadra jest na pewno dużym problemem przed kolejną fazą chińskiego mundialu, który Amerykanie rozpoczną w sobotę hitowym starciem przeciwko reprezentacji Grecji. Giannis Antetokounmpo i jego koledzy w zakończonym kilkanaście minut wcześniej spotkaniu pokonali Nową Zelandię 103:97 i uratowali się przed odpadnięciem z turnieju.
W zespole Japonii przyglądaliśmy się grze Ruiego Hachimury. Wybranemu w drafcie przez Washington Wizards skrzydłowego tradycyjnie nie ułatwiali gry rozgrywający, którzy prezentowanym poziomem daleko odstają od wymagań mistrzostw świata. Opisywany przez nas 21-latek meczu przeciwko swoim przyszłym rywalom z NBA na pewno nie zaliczy jednak do udanych. W ciągu 24 minut trafił tylko dwa z ośmiu rzutów z gry i spotkanie zakończył z dorobkiem czterech punktów.
WM