W drugim niedzielnym spotkaniu grupy śmierci Litwa zdeklasowała Senegal 101:47. W tym treningowym dla zwycięzców spotkaniu żaden z ich graczy nie spędził na parkiecie więcej niż 22 minuty.
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Trener Litwinów Dainius Adomaitis zgodnie z zapowiedziami rozpoczął mecz z „dwoma wieżami”: Jonasem Valanciunasem i Domantasem Sabonisem. W starciu z Senegalem wariant ten wyglądał naprawdę dobrze, chociaż akurat w tym spotkaniu do odniesienia zwycięstwa Litwini wcale nie potrzebowali gwiazd z ligi NBA.
Już w pierwszej kwarcie widać było bowiem, że Senegal nie ma żadnych atutów, by choćby przez moment postraszyć czwarty zespół z mistrzostw świata 2014 roku. Litwini rozpoczęli spotkanie od trafienia 11 z 16 rzutów z gry, sami natomiast zmuszali rywali do rozpaczliwie wyglądających prób z odchylenia, które rzadko znajdowały drogę do kosza.
Tylko na początku drugiej kwarty, gdy Adomaitis spróbował gry na centrze Pauliusem Jankunasem, Senegalczycy zdobyli sześć punktów z rzędu i zmusili litewskiego trenera do wzięcia przerwy na żądanie. Po powrocie na parkiet przewaga Litwinów ponownie zaczęła bezlitośnie rosnąć i na koniec spotkania osiągnęła aż 54 punkty.
Żaden z litewskich graczy nie spędził na parkiecie w niedzielę powyżej 22 minut, a aż siedmiu z nich zdobyło dwucyfrową liczbę punktów. Z kolei Senegalczycy wykazali się rzadko spotykaną (nie)skutecznością w próbach za trzy punkty, gdyż trafili tylko 1 z 23 oddanych rzutów zza linii 6,75 m.
W drugiej kolejce spotkań grupy H Litwa we wtorek zagra z Kanadą, która we wcześniejszym niedzielnym spotkaniu uległa Australii 92:108. Z kolei Senegal, właśnie przeciwko drużynie z Antypodów, będzie starał się uniknąć kolejnego pogromu na chińskich parkietach.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
WM