PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Obie drużyny w fazie grupowej stworzyły ultraofensywny spektakl (było 100:98 dla Australii) i liczono na podobne fajerwerki w meczu o brązowy medal. Nic z tych rzeczy – spotkanie było brzydką, błotną bitwą.
W permanentnej szarpaninie od początku znacznie lepiej czuli się Australijczycy. Niezmordowany Matthew Dellavedova świetną obroną ograniczał obwodowych Francji, a przy okazji (czasem też brudnymi zagraniami) wyprowadzał rywali z równowagi. Po 1. kwarcie było 16:11 dla “Kangurów”.
O ile Australię w ataku, profesorskimi zagraniami, ciągnął Joe Ingles, to wśród Francuzów brakowało graczy w formie. Mocno zawodził ich najlepszy strzelec Evan Fournier, niewidoczny był Nicolas Batum, brakowało też planu na wykorzystanie Rudy’ego Goberta.
Do przerwy drużyna z Europy przegrywała 21:30, a na początku 3. kwarty było już nawet 23:38.
W końcu jednak Francuzi wiatr w żagle, bo wreszcie rozkręcił się Nicolas Batum. Dyrygował obroną, zdobył 7 punktów z rzędu i pokazał ładne asysty. Pewność siebie odzyskali też inni gracze, a strata w kilka minut zmalała do zaledwie 2 oczek (42:44).
Na początku czwartej kwarty, po wolnych Nando de Colo, Francja po raz pierwszy w meczu objęła prowadzenie. Australia broniła solidnie, ale zupełnie zatrzymała się w ataku. Najsłabszy mecz w turnieju zaliczał Patty Mills.
W wyrównanej końcówce świetną robotę dla Francji robił rozgrywający Andrew Albicy. Trafił dwukrotnie z dystansu i potrafił znaleźć pod koszem Goberta. I na minutę przed końcem, przy wielkich nerwach z obu stron, to właśnie Albicy trójką z rogu, przesądził o losach meczu.
Francja kończy zatem mundial na medalowym, 3. miejscu. Australia, na kolejnym już turnieju, musi obejść się smakiem.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>