W ostatnim sparingu tych zespołów przed rozpoczynającymi się w sobotę mistrzostwami świata, Serbowie pokonali w Shenyang Francję 61:56. Nikola Jokić i jego koledzy pozostali tym samym jedynym zespołem bez porażki przed chińskim turniejem. O samym poziomie spotkania trudno napisać jednak wiele pozytywnego.

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
O absurdach związanych z równolegle rozegranym sparingiem Polski z Czarnogórą pisaliśmy w tekście poświęconym temu spotkaniu (TUTAJ>>), ale i mecz Francji z Serbią nie jest łatwy do podsumowania. To głównie za sprawą pomeczowych statystyk, które różnią się od siebie w zależności od źródła, a mówimy tu o niby poważnych mediach pokroju francuskiego L’Equipe, czy oficjalnej strony serbskiej kadry.
Obie reprezentacje, uważane za czołowych kandydatów do zdetronizowania Amerykanów, przystąpiły do wtorkowego sparingu z doskonałym bilansem z okresu przygotowawczego przed chińskim mundialem. Serbowie wygrali wszystkie siedem meczów, z kolei Francuzi rozpoczęli co prawda od porażki z Turcją, potem jednak pokonali kolejnych sześciu przeciwników.
Niestety, zarówno dla widowiska, jak i możliwości porównania potencjału obu tych drużyn, nie wystąpiły one w najsilniejszych składach. W ekipie „Trójkolorowych” zabrakło Nando De Colo, z kolei Serbowie zagrali bez Bogdana Bogdanovicia i Nemanji Bjelicy.
Już pierwsze minuty pokazały, że zwłaszcza w ofensywie wspomniane braki będą bardzo widoczne. Problemy w ataku mieli zwłaszcza Serbowie, którzy w systemie gry na „dwie wieże” starali się jak najczęściej posyłać piłkę w pole trzech sekund. Tam jednak czyhał Rudy Gobert, który swoją obecnością utrudniał wykańczanie akcji zarówno Miroslavowi Raduljicy, jak i Bobanowi Marjanoviciowi.
O ile Raduljica rozegrał się w drugiej połowie, to Boban Marjanović szansy na poprawę już nie otrzymał. W pierwszej części znany z bardzo wysokiej skuteczności spod kosza (62% celnych rzutów za 2 pkt w minionym sezonie NBA) center tym razem seryjnie pudłował zarówno po podaniach kolegów, jak i próbach akcji tyłem do kosza. Dodatkowo sfrustrowany zapracował na przewinienie techniczne w końcówce pierwszej połowy.
Swoje problemy miał również Nikola Jokić. Lider serbskiej reprezentacji w tej części spotkania częściej gościł na obwodzie, gdzie miał problemy z kozłowaniem przeciwko niższym i szybszym rywalom.
„Trójkolorowi” odskoczyli w drugiej kwarcie, gdy ich grę napędzał najniższy na boisku (178 cm) Andre Albicy, a pod koszem skutecznie akcje wykańczał rezerwowy środkowy Vincent Poirier. Francuzi zeszli na przerwę z 9-punktowym prowadzeniem 32:23.
Po zmianie stron Serbowie łatwo jednak zniwelowali tę stratę, a najbardziej pomogło im w tym ograniczenie własnych strat (których i tak podobno mieli 19 w całym spotkaniu) i szybsze dzielenie się piłką, m.in. w wykonaniu Jokicia. To z kolei stworzyło okazję do zdobywania łatwych punktów, choćby wspomnianemu Raduljicy, który z 13 (lub też 17) zdobytymi punktami został najskuteczniejszym koszykarzem całego spotkania. Przed ostatnią kwartą Francja wciąż prowadziła, ale już tylko różnicą jednego kosza (48:46).
W decydującej odsłonie coraz mocniej iskrzyło pomiędzy koszykarzami obu zespołów. Najpierw sędziowie musieli rozdzielać Eliego Okobo i Marko Guduricia, a chwilę później Louis Labeyrie bezwzględnie pod koszem potraktował Nikolę Milutinova, który w drugiej połowie dobrze wykorzystał minuty Marjanovicia.
Ostatnie 10 minut stało również pod znakiem ofensywnej niemocy „Trójkolorowych”, którzy od stanu 54:52 przez ponad cztery minuty nie byli w stanie trafić do kosza, co obniżyło im skuteczność z gry do katastrofalnych 36% w całym spotkaniu. Serbom zdobywanie punktów też nie przychodziło łatwo, ale Jokić i Marko Simonović punktowali z rzutów wolnych, serbski środkowy trafił również trudny rzut z odejścia, a skutecznym wejściem pod kosz Francuzów pognębił Gudurić.
Rywalizację na mistrzostwach świata Serbowie rozpoczną w sobotę 31 sierpnia, gdy w grupie D zagrają z Angolą. Dzień później, w grupie G, Francuzi zmierzą się z Niemcami.
1. połowa meczu – TUTAJ >> 2. połowa meczu – TUTAJ>>
WM