Reprezentacja Stanów Zjednoczonych pokazała dużo dobrej obrony, a Grecy zacięli się w rzutach z dystansu. Po zwycięstwie 69:53 drużyna USA zapewniła sobie do ćwierćfinału.
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
O tym, że kluczem do pokonania Grecji jest zatrzymanie Giannisa Antetokounmpo wiedzą wszyscy. Wie zatem tym bardziej taki wyga, jak Gregg Popovich. Trener USA zdecydował, że obrona jego zespołu koncentrować się będzie na podwojeniach i potrojeniach MVP ligi NBA, kosztem ryzyka związanego z rzutami z dystansu. Opłaciło się.
Grecka drużyna przez cały mecz miała gigantyczny problem ze skutecznością. Zawodzili Ioannis Papapetrou, Nick Calathes i Georgios Printezis. Giannis (15 pkt., 13 zbiórek) został skutecznie ograniczony (fantastyczna robota m.in. Marcusa Smarta!), jedynie Kostas Sloukas trafiał od czasu do czasu. Efekt końcowy? Zaledwie 26 % z dystansu i 32% z gry zespołu z Europy.
Przez całą drugą połowę Amerykanie mieli dość pewną, kilkunastopunktową przewagę. Na 5 minut przed końcem było już nawet 20 oczek różnicy, choć i ekipa USA nie grzeszyła też skutecznością. Emocji nie było już do końca, no może poza dość brzydkim faulem Thanasisa Antetokounmpo na Harrisonie Barnesie, co wywołało pomeczową sprzeczkę między zawodnikami obu drużyn.
Najskuteczniejszym graczem wyrównanej ekipy USA był Kemba Walker, który zanotował 15 punktów i 6 asyst. Donovan Mitchell, który obchodzi dzisiaj 23 urodziny, dodał 10 oczek.
Amerykanie (łączny bilans 4-0) mają już ćwierćfinał w kieszeni. Grecja (2-2) w poniedziałek zagra mecz o awans z Czechami (3-1). Brazylia (3-1), aby włączyć się jeszcze do rywalizacji, musiałaby pokonać USA.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
PG