PRAISE THE WEAR

Cień Stelmetu – mistrz najsłabszy od dawna

Cień Stelmetu – mistrz najsłabszy od dawna

Na papierze mają wszystko, by grać dobry basket i wygrywać mecze w PLK. Ale nie zbierają, nie trafiają, słabo bronią pod koszem i, generalnie, wyglądają na zespół bez formy.

Filip Matczak (fot. Andrzej Romański/Plk.pl)

PLK, NBA – obstawiaj w UNIBET i wygrywaj kasę! >>

W sobotę Stelmet przegrał 83:86 w Dąbrowie Górniczej, po pięciu meczach mistrz Polski ma kiepski bilans 2-3, choć nie grał z żadnym zespołem z Top 5 poprzedniego sezonu. Poza MKS przegrywał też w Szczecinie (62:74) oraz w Starogardzie (77:82).

Na nas rywale mobilizują się specjalnie – mówią w Zielonej Górze, ale odrzućmy tę wymówkę. Po pierwsze: zawsze tak było, a Stelmet sobie radził. Po drugie: na Anwil czy Polski Cukier się nie mobilizują?

Uziemienie level hard

W Stelmecie jest nerwowo, zaczyna się syndrom oblężonej twierdzy – widać to po emocjonalnych (Janusz Jasiński) i ordynarnych (Michał Szpak) wypowiedziach ludzi z klubu, wotum zaufania wobec trenera Artura Gronka i drużyny szef klubu musiał okazywać już tydzień temu. Ale drużyna na boisku się nie broni, gra po prostu słabo.

86 punktów straconych w Dąbrowie jest sygnałem, że z defensywą kiepsko, choć DRtg Stelmetu po pięciu meczach wciąż jest dobry – 101,3 punktu tracone na 100 posiadań daje trzecie miejsce w lidze. Ale też gołym okiem widać, że pod koszem są dziury.

Z łatwością z pomalowanego punktowali przeciwko mistrzom Milan Milovanović (21 punktów dla Polpharmy), w sobotę szalał D.J. Shelton (24 punkty i 14 zbiórek dla Dąbrowy). Vladimir Dragicević i Boris Savović w ataku są rewelacyjni, ale trafiają dzięki doświadczeniu, cwaniactwie i technice. Atletami nie są, od ziemi rzadko odrywa się też Adam Hrycaniuk – cała trójka ma jeden (!) blok w 249 minut na boisku. Uziemienie level hard.

Atak poza play-off

Środkowym Stelmetu można skakać po głowach, co zrobił nawet 33-letni Darrell Harris, który w Szczecinie miał 15 zbiórek, z czego 7 w ataku. Te zbiórki to poważny problem – Stelmet przegrywał deskę z Kingiem, Polpharmą i Dąbrową, w sumie łapie tylko 47,9 proc. możliwych zbiórek – to dopiero 11. wynik w lidze.

Kiepsko – jak na mistrza – wygląda też atak. ORtg na poziomie 107,9 punktu daje dopiero 9. miejsce w PLK. Poza Dragiceviciem i Savoviciem, który ma problemy z nadgarstkiem i nie zagrał z Kingiem oraz Polpharmą, ciężko mówić o pewnych punktach. Zawodzą strzelcy – Przemysław Zamojski trafia 39 proc. rzutów, James Florence – 35 proc., a Thomas Kelati – marne 31 proc.

Formę zgubił rozkręcający się pod koniec poprzedniego sezonu Armani Moore (opuścił się właśnie w zbiórkach, ma 3/8 z wolnych), a nowi Polacy w składzie – ważni w słabszych klubach – dopiero budują swoją pozycję i na razie są tłem. Filip Matczak został ustawiony w roli strzelca oczekującego na okazje na dystansie i to jedyne, co mu na razie wychodzi, a Jarosław Mokros to zadaniowiec na 41 proc. z gry.

Wyzwania te same, formy brak

Generalnie – mistrz na starcie rozgrywek wygląda na zespół byle jaki. Gra nerwowo, widać sporo niedoszlifowanych detali, co zupełnie nie pasuje do sytuacji, jaką miał Artur Gronek: Stelmet niemal w całości pozostawił mistrzowski skład i dodał dobrego Savovicia. Na razie nie widać jednak żadnych korzyści z tej kontynuacji.

Okoliczności łagodzące też nie są wytłumaczeniem, bo kadrowicze co roku dołączają do zespołu późno, a Stelmet zaczyna od rywalizacji na dwa fronty. Teraz zespół jest po prostu bez formy, co dokładnie widać po ligowych wynikach.

TS, ŁC

PLK, NBA – obstawiaj w UNIBET i wygrywaj kasę! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami