Na papierze mają wszystko, by grać dobry basket i wygrywać mecze w PLK. Ale nie zbierają, nie trafiają, słabo bronią pod koszem i, generalnie, wyglądają na zespół bez formy.
PLK, NBA – obstawiaj w UNIBET i wygrywaj kasę! >>
W sobotę Stelmet przegrał 83:86 w Dąbrowie Górniczej, po pięciu meczach mistrz Polski ma kiepski bilans 2-3, choć nie grał z żadnym zespołem z Top 5 poprzedniego sezonu. Poza MKS przegrywał też w Szczecinie (62:74) oraz w Starogardzie (77:82).
– Na nas rywale mobilizują się specjalnie – mówią w Zielonej Górze, ale odrzućmy tę wymówkę. Po pierwsze: zawsze tak było, a Stelmet sobie radził. Po drugie: na Anwil czy Polski Cukier się nie mobilizują?
Uziemienie level hard
W Stelmecie jest nerwowo, zaczyna się syndrom oblężonej twierdzy – widać to po emocjonalnych (Janusz Jasiński) i ordynarnych (Michał Szpak) wypowiedziach ludzi z klubu, wotum zaufania wobec trenera Artura Gronka i drużyny szef klubu musiał okazywać już tydzień temu. Ale drużyna na boisku się nie broni, gra po prostu słabo.
86 punktów straconych w Dąbrowie jest sygnałem, że z defensywą kiepsko, choć DRtg Stelmetu po pięciu meczach wciąż jest dobry – 101,3 punktu tracone na 100 posiadań daje trzecie miejsce w lidze. Ale też gołym okiem widać, że pod koszem są dziury.
Z łatwością z pomalowanego punktowali przeciwko mistrzom Milan Milovanović (21 punktów dla Polpharmy), w sobotę szalał D.J. Shelton (24 punkty i 14 zbiórek dla Dąbrowy). Vladimir Dragicević i Boris Savović w ataku są rewelacyjni, ale trafiają dzięki doświadczeniu, cwaniactwie i technice. Atletami nie są, od ziemi rzadko odrywa się też Adam Hrycaniuk – cała trójka ma jeden (!) blok w 249 minut na boisku. Uziemienie level hard.
Atak poza play-off
Środkowym Stelmetu można skakać po głowach, co zrobił nawet 33-letni Darrell Harris, który w Szczecinie miał 15 zbiórek, z czego 7 w ataku. Te zbiórki to poważny problem – Stelmet przegrywał deskę z Kingiem, Polpharmą i Dąbrową, w sumie łapie tylko 47,9 proc. możliwych zbiórek – to dopiero 11. wynik w lidze.
Kiepsko – jak na mistrza – wygląda też atak. ORtg na poziomie 107,9 punktu daje dopiero 9. miejsce w PLK. Poza Dragiceviciem i Savoviciem, który ma problemy z nadgarstkiem i nie zagrał z Kingiem oraz Polpharmą, ciężko mówić o pewnych punktach. Zawodzą strzelcy – Przemysław Zamojski trafia 39 proc. rzutów, James Florence – 35 proc., a Thomas Kelati – marne 31 proc.
Formę zgubił rozkręcający się pod koniec poprzedniego sezonu Armani Moore (opuścił się właśnie w zbiórkach, ma 3/8 z wolnych), a nowi Polacy w składzie – ważni w słabszych klubach – dopiero budują swoją pozycję i na razie są tłem. Filip Matczak został ustawiony w roli strzelca oczekującego na okazje na dystansie i to jedyne, co mu na razie wychodzi, a Jarosław Mokros to zadaniowiec na 41 proc. z gry.
Wyzwania te same, formy brak
Generalnie – mistrz na starcie rozgrywek wygląda na zespół byle jaki. Gra nerwowo, widać sporo niedoszlifowanych detali, co zupełnie nie pasuje do sytuacji, jaką miał Artur Gronek: Stelmet niemal w całości pozostawił mistrzowski skład i dodał dobrego Savovicia. Na razie nie widać jednak żadnych korzyści z tej kontynuacji.
Okoliczności łagodzące też nie są wytłumaczeniem, bo kadrowicze co roku dołączają do zespołu późno, a Stelmet zaczyna od rywalizacji na dwa fronty. Teraz zespół jest po prostu bez formy, co dokładnie widać po ligowych wynikach.
TS, ŁC
PLK, NBA – obstawiaj w UNIBET i wygrywaj kasę! >>