Wszystkie oczy zwrócone są zwykle na Jamesa Hardena i Chrisa Paula, a ktoś obok nich też często dokonuje cudów. Clint Capela w meczu z Pelicans (114:91) zanotował doskonałe 18 punktów, 16 zbiórek, 6 bloków i 3 przechwyty.

MID SEASON Sale – zobacz rewelacyjne ceny w Sklepie Koszykarza! >>
Szwajcar jest jednym z niewątpliwych bohaterów rekordowego sezonu drużyny z Houston. Rekordowego, ponieważ wygrana z New Orleans była 59. triumfem w sezonie, a tyle Rockets nie notowali nawet za czasów mistrzowskiej drużyny z Hakeemem Olajuwonem. Niezależnie od grającego na poziomie MVP Hardena i od innych świetnych strzelców z dystansu, jest to też niewątpliwie zasługa Clinta Capeli, który wciąż przecież nie ukończył jeszcze 24 lat.
Wybrany z dopiero 25. numerem draftu środkowy notuje wyraźną poprawę w każdym elemencie statystycznym. Zdobywa już 14.1 punktu na mecz, notuje średnio 11 zbiórek (szósty w lidze), trafia z gry aż 65.3%, to druga pozycja w NBA, tuż za DeAndre Jordanem. Blokuje też 1.9 rzutu, to także drugie miejsce w lidze. Po prostu stał się już jednym z kilku najlepszych środkowych.
Sobotni mecz przeciwko Pelicans, przeciwko takiemu rywalowi jak Anthony Davis, tylko wszystkie te superlatywy potwierdził. Capela robił różnicę po obu stronach boiska – trafił doskonałe 9/12 rzutów z gry, zdobył 18 punktów. Do tego miał 16 zbiórek, 3 przechwyty i 6 bloków – statystyki marzenie.
– Clint dał nam tyle energii, że żadne statystyki i wykresy tego nie są w stanie oddać – mówił po meczu trener Rockets, Mike D’Antoni. Zobaczcie, jak to wyglądało na boisku:
MID SEASON Sale – zobacz rewelacyjne ceny w Sklepie Koszykarza! >>