Trwający sezon Cavaliers miał opierać się w dużej mierze na rozwoju najbardziej perspektywicznych zawodników drużyny ze stanu Ohio – Collina Sextona oraz na dalszym planie – Cediego Osmana. Postawa tego pierwszego po Meczu Gwiazd pozwala z umiarkowanym optymizmem sądzić, że Cavs udało się trafić ze swoim wyborem w drafcie.
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Wzrost formy Sextona, który po All-Star Game zdobywa średnio ponad 21 punktów – o sześć więcej niż przed tą przerwą – może mieć związek z dwoma wydarzeniami: pominięciem debiutanta w wyborze zawodników do meczu dla wschodzących gwiazd oraz powrotem Kevina Love’a po 50-meczowej absencji, spowodowanej kontuzją stopy.
– Wszystko zależy od tego, jaka będzie twoja reakcja na niepowodzenie. Sposób w jaki Collin odpowiedział na niepowołanie do Rising Stars Challenge okazał się dla mnie bardzo pozytywny – wyjaśniał dla „The Athletic” Love. Najlepszy zawodnik Cavs przeprowadził także z Sextonem krótką rozmowę, podczas której wytłumaczył 20-letniemu rozgrywającemu, że on również nie trafił do piątkowego meczu przed All-Star Game, ale za to na koniec sezonu znalazł się w drużynie dla najlepszych debiutantów.
Reakcja na niesprzyjające okoliczności to jedna kwestia. Druga, czyli możliwość gry z Love’em, może być nawet bardziej istotna. W zespołach z końca tabeli często umyka przy jak złych zawodnikach niekiedy muszą grać ci najmłodsi gracze. Przez to poniekąd wykrzywiona jest ich ocena – zdarza się, że mimo ładnie wyglądających statystyk nadal możemy nie wiedzieć jak konkretne liczby przełożyłyby się na wygrywanie.
Dlatego tak ważna wydaje mi się wspólna gra – choćby przez jakiś ułamek sezonu – z solidnymi zawodnikami, którzy swoim postępowaniem na parkiecie potrafią pozytywnie wpłynąć na otoczenie, np. poprzez przykrycie pewnych mankamentów w obronie, czy odblokowanie nowych możliwości w ataku. Najlepszymi przykładami w trwających rozgrywkach są Otto Porter w Chicago – z którym w niewielkiej próbce Zach LaVine i Lauri Markkanen są plusowi – oraz właśnie Love.
Licząc od 8.02. – pierwszego meczu Love’a po powrocie do zdrowia – Cavaliers przegrywają swoje minuty o 115 punktów, gdy na parkiecie znajduje się Sexton, bez 30-letniego silnego skrzydłowego. W tym samym czasie, duet Sexton & Love w 382 wspólnych minutach gry jest gorszy od rywali już tylko o 20 punktów. Co więcej Cavs, licząc od pierwszego występu Love’a w tym roku, ze swoim liderem w składzie wygrali 7 z 18 rozegranych meczów i przegrali 8 z 9 spotkań, w których ten akurat odpoczywał.
Mając na uwadze, że Cleveland plasuje się na 2. miejscu od końca nie są to złe liczby. Mogą nam także zasugerować, że choć Sexton nie kreuje jeszcze zwycięstw – co nie jest zarzutem, bo niewielu zawodników samodzielnie to potrafi – to otoczony dodatnimi graczami oraz z dalszym rozwojem może wkomponować się do przyzwoicie funkcjonującego zespół.
Szczególnie jeżeli byłby w stanie utrzymać podobną selekcję rzutową jak po All-Star Game. Na poniższym obrazku możemy dostrzec jak u Sextona zmienił się w trakcie sezonu % podział rzutów – przed meczem gwiazd blisko 40% rzutów pochodziło z półdystansu, by po ASG ta liczba spadła do 13,5%. Rozgrywający przeniósł ciężar na te najlepsze pozycje spod kosza i za 3 – z niecałych 50% przed przerwą na All-Star Game, ta liczba wzrosła już do niemal 70%.
Zaskakiwać może również skuteczność przy rzutach za 3 – Sexton na przestrzeni całego sezonu trafia bardzo dobre 41% wszystkich trójek przy 3,5 próby na mecz. Gdy ten przychodził do NBA znakiem zapytania był jego rzut za 3 i z początku traktowano go jako kiepskiego strzelca – obrońcy przechodzili mu pod zasłonami.
Z postępującymi meczami kolejne defensywy przestały zachęcać debiutanta do rzutu, zaczynając traktować go jako strzelca. To nie przeszkodziło Sextonowi w zamienianiu na punkty oddawanych rzutów i po meczu gwiazd poprawił swoją skuteczność za 3, jak również dołożył średnio następne dwie trójki. Pokazał sygnały, że w statycznych sytuacjach po zmianach krycia jest w stanie nie tylko dostać się do kosza, ale także skarcić przeciwnika trójką.
Sexton staje się również coraz lepszy w czytaniu ruchów obrońców i nawigowaniu po zasłonach. Już na początku sezonu widać było w repertuarze rozgrywającego obiecujący pierwszy krok, którym potrafi urwać się przeciwnikowi, kiedy ten spróbuje odciąć go od zasłony. Zmianami tempa na piłce trzyma rywali w coraz większej niepewności.
Dodatkowo pierwszoroczniak od początku pobytu w NBA wyróżnia się swoją szybkością, która wprowadza mnóstwo zamieszania przede wszystkim w kontrach. Sexton nie najlepiej radzi sobie z kreowaniem dogodnych pozycji dla kolegów, lecz przynajmniej w transition może zgarnąć ze sobą pod koszem kilku rywali, otwierając dogodne pozycje dla innych zawodników. Wprawdzie podobne sytuacje nie zawsze będą kończyć się asystą, to łatwym będzie znalezienie odpowiedzialnego za stworzenie dogodnej okazji do rzutu.
Mimo oczywistych luk w grze Sextona, trudno nie zauważyć postępu, jaki ten poczynił z każdym miesiącem w lidze. – Jako organizacja będąca w przebudowie, musimy zadać sobie pytanie: czy nasi młodzi zawodnicy są tacy sami jak na początku sezonu? I trzeba jasno powiedzieć, że stali się nieporównywalnie lepsi – przyznał prowadzący Cavs, Larry Drew.
Niemniej, jak zauważył Chris Herring ze strony „FiveThirtyEight”, należy zastanowić się, czy 20-letni Cavs jest na pewno typowym rozgrywającym, czy raczej shooting guardem, który lepiej spisywałby się z graczem w stylu Jrue Holidaya – kimś kto mógłby kreować innych i bronić czołowych kozłujących. „Zważywszy na progres w ostatnich dwóch miesiącach prawdopodobnie jest jeszcze za wcześnie, by to stwierdzić” – uznał Herring.
W tym miejscu warto przywołać jeszcze urywek tekstu Andrew Sharpa z magazynu „Sports Illustrated” o Devinie Bookerze, który uznałem, że będzie pasował również do debiutanta Cavs:
„Jest określona liczba największych gwiazd, która potrafi podnieść podłogę dla swojego zespołu. Są także zawodnicy, którzy nie znajdą sposobu na ogólną poprawę złej drużyny, ale jednocześnie będą w stanie zwiększyć sufit tej dobrej”.
Te niedociągnięcia – rozegranie i obrona – określą, jakim zawodnikiem stanie się Sexton. Jeżeli ten nie poczyni znacznego progresu pod względem głównie kreowania innych graczy, to może to jest właśnie jakaś rama, w którą da się wpasować pierwszoroczniaka? Sexton pewnie nie stanie się centralnym punktem dobrego zespołu, co nie znaczy, że – przy dalszej kontynuacji – nie będzie mógł zostać jego ważną częścią.
Łukasz Woźny, @l_wozny, Podcast Autora znajdziesz TUTAJ >>
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>