REDAKCJA

Craig Ehlo – o jeden “The Shot” od szczęścia

Craig Ehlo – o jeden “The Shot” od szczęścia

„Panie Jordan, nie mogę panu pozwolić zdobyć punktów” – tak Craig Ehlo podobno próbował wyprowadzić z równowagi Michaela Jordana na trzy sekundy przed zakończeniem piątego, ostatniego, meczu serii Cleveland Cavaliers – Chicago Bulls w pierwszej rundzie play-off w 1989 roku. Nie udało się – Jordan chwilę później oddał „the Shot” i tak rozpoczęła się era wielkich Byków.
Craig Ehlo / fot. wikimedia commons

Interdyscyplinarne centrum medyczne SportsMedic we Wrocławiu już otwarte! >>

To oni byli faworytem

Kawalerzyści z Cleveland w końcówce lat osiemdziesiątych mieli  wyborny skład: Mark Price, Brad Daugherty, Larry Nance, Ron Harper, czy też  wspomniany Craig Ehlo. Ich trenerem był Lenny Wilkens, członek Koszykarskiej Galerii Sław, zaliczany do dziesięciu najlepszych szkoleniowców w historii NBA. Magic Johnson stwierdził wręcz, że Cavaliers będą rządzili w NBA w kolejnej dekadzie.

Ale Cleveland chciało  wiele już w tamtym sezonie. Liczyło, że uda się “ugryźć” Detroit Pistons i awansować do finału. Przed pojedynkiem z Chicago Bulls w pierwszej rundzie pewności siebie nie brakowało: Kawalerzyści wygrali z nimi wszystkie 6 spotkań sezonu regularnego, mieli przewagę swojego parkietu dzięki lepszemu bilansowi (57-25 było drugim najlepszym bilansem w NBA).

Seria Cleveland – Chicago nie zawiodła: Michael Jordan był … Jordanem ze średnią 39,8 punktu na mecz, a Cleveland imponowało zespołowością (sześciu zawodników zdobywało średnio więcej niż 10 ‘oczek’ na mecz). Szczególnie zażarty był mecz numer 4 w Chicago – goście wygrali go po dogrywce 108-105.

Zabrakło 3 sekund

Piąty mecz przebiegał według podobnego scenariusza. M.J. dwoił się i troił, a zespół z Cleveland realizował plan rozpisany przez Leny Wilkensa. Gdy Craig Ehlo prostym “lay-upem” na trzy sekundy do końca dał prowadzenie gospodarzom 100-99, to wydawało się, że ten plan się powiedzie. Tak, zostały tylko trzy sekundy. 

Dzisiaj Ron Harper krytykuje Wilkensa za to, że wyznaczył on Ehlo do krycia Jordana w tej decydującej akcji. Mark Price studzi emocje mówiąc, że żadnych nieporozumień w zespole wtedy nie było. Wszystko kwituje po swojemu sam Jordan: „nie miało znaczenia, kogo Lenny wybrałby jako mojego obrońcę”.

A było to tak: po czasie dla Byków Brad Sellers wprowadza piłkę do gry. Nance oraz Ehlo podwajali  Jordana, próbując odciąć go od piłki. Zwód w prawo pozwolił mu zgubić Nance’a, chwila zawahania Ehlo, M.J. dostaje piłkę i rzuca z półdystansu. Trafia. Byki wygrywają 101-100. 

.

Jordan bohaterem…

„Od tego momentu skończyliśmy z mentalnością przegranych” – Michael Jordan. „Ta przegrana była początkiem naszego końca” – Craig Ehlo. Te dwie wypowiedzi umacniają legendę „the Shot”. Akcja z Cleveland stała się artefaktem popkultury: ‘czwórki’ Air Jordan: the Shot do dzisiaj świetnie się sprzedają, reklama Gatorade dba o to, abyśmy po ponad trzydziestu latach nie zapomnieli, jak ten rzut wyglądał. „The Shot” ma dwóch bohaterów: obok tryumfującego Jordana wymachującego pięścią  na zawsze w naszej pamięci zostanie obrazek Craiga Ehlo, który zrezygnowany upada na parkiet.

Droga Ehlo do tego meczu była bardzo wyboista. Hrabstwo Lubbock (Teksas) znane jest z plantacji bawełny i tam właśnie Craig dorabiał sobie do kieszonkowego. Zapowiadał się na świetnego baseballistę, chociaż trenerzy futbolu też go widzieli w swoich zespołach. Wybrał kosza, bo chciał być jak George Gervin – gwiazda San Antonio Spurs  na przełomie lat 70 i 80. Byli nawet do siebie podobni: wysocy, szczupli, szybcy,  ze świetnym rzutem z dystansu. 

W 1983 roku w trzeciej rundzie draftu wypatrzyli go Houston Rockets. Rakiety szykowały się dopiero do swojego lotu do czołówki, ale i tak Ehlo grzał tam ławę. Po trzech latach w rodzinnym Teksasie z radością przyjął propozycję dziesięciodniowego kontraktu w Cleveland Cavaliers. Wykorzystał swoją szansę bardziej niż w 100% ( w sezonie 1988/1989 notował statystyki na poziomie 13,6 pkt, 5,4 zb. i 4,6 as.).

… zapomniany Ehlo

Po pamiętnym meczu i porażce Cavs w serii 2-3, Byki jeszcze trzykrotnie stawali na drodze Kawalerzystów w play-offs. Nie spełniła się przepowiednia Magica Johnsona – w latach 90 rządził Jordan. Ehlo nie powtórzył już tak dobrego sezonu. Pieniądze zarabiał jeszcze w Atlancie Hawks, aby w 1997 roku zakończyć karierę. 

Zapłacił za nią jednak wysoką cenę: dwie operacje kręgosłupa, gdzie po jednej z nich przez pewien okres czasu był częściowo sparaliżowany. Próbował swoich sił jako trener, ale ciało mówiło „nie”. „Myślałem, że siłą woli oraz pracowitością uda mi się pokonać problemy ze zdrowiem. Ale myliłem się” – wspomina dzisiaj.

Efektem ubocznym walki o zdrowie  było uzależnienie się od środków przeciwbólowych (Hydrokodon). Ehlo łykał tabletki w niewiarygodnych ilościach, tak, że nie mógł normalnie egzystować. Aż do  1 sierpnia 2013 roku.

Wtedy do biura szeryfa hrabstwa Spokane zadzwonili strażacy gaszący pożar na farmie rodziny Ehlo. Po przybyciu na miejsce stróżom prawa ukazał się niecodzienny widok: dwumetrowy pięćdziesięciolatek przyciśnięty do ziemi przez młodego chłopaka i kobietę w średnim wieku, a obok tlące się ognisko. Później okazało się, że żona Craiga zabrała mu ostatnie tabletki, ten w proteście próbował wzniecić pożar, paląc ubrania.

Dzisiaj były zawodnik Cavaliers twierdzi, że tamto wydarzenie uratowało mu życie. Noc spędzona w areszcie, upokarzający proces, wszystko to zmusiło go do poddania się terapii dla osób uzależnionych. Dzięki pomocy rodziny wyszedł z niej zwycięsko. I dalej może opowiadać, jak to próbował zablokować Jordana.

Najpierw się gniewałem, a teraz jestem dumny, że jestem częścią wielkiej historii Michaela Jordana” – mówi Craig Ehlo.

A gdyby Ehlo zablokował wtedy Jordana i Cleveland wygrałoby z Chicago?

Daniel Szczypior

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami