Bez kontuzjowanych Iana Bakera i Milana Milovanovica koszykarze Trefla mieli teoretycznie małe szanse z zespołem Polskiego Cukru Toruń (nawet po maratonie meczów w ostatnich dniach i bez Bartosza Diduszki). Ostatecznie kibice w Ergo Arenie obejrzeli jednak wyrównany mecz, który goście rozstrzygnęli dopiero w końcówce, wygrywając 76:72.
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>
Absencja dwóch zawodników pierwszej piątki (na następny mecz mają już być gotowi) sprawiła, że w wyjściowym składzie sopocian pojawili się m.in. obaj bracia Kolendowie oraz Grzegorz Kulka (i symbolicznie: kończący karierę Marcin Stefański).
O ile młody rozgrywający zaczął bardzo odważnie (pierwsze 5 pkt zespołu) i do złapania drugiego faulu był najaktywniejszym graczem żółto-czarnych, to właśnie zbyt bojaźliwa postawa graczy drugiego planu była w pierwszej połowie największym problemem gospodarzy. Gdy szaleć zaczął Vernon Taylor (11 pkt, 3×3 w I kwarcie), a pod koszem ambitnie walczył Paweł Leończyk (9 zb. w ataku), Trefl jeszcze dotrzymywał kroku gościom.
Na – dysponująch zwyczajnie silniejszym składem – torunianom to było za mało. Nawet mimo pudeł z linii rzutów wolnych i niewykorzystanych kontr, udało im się do przerwy zbudować 9-punktową przewagę (43:34). Skuteczni byli Karol Gruszecki (10 pkt) oraz Rob Lowery i Aaron Cel (po 9).
Po przerwie obraz meczu uległ jednak zmianie – starający się wygrać jak najmniejszym nakładem sił goście dali rozpędzić się sopocianom. Gdy wśród gospodarzy w ataku zaczęli uaktywniać się zmiennicy, okazało się, że mimo osłabienia są w stanie powalczyć z niespecjalnie wysilającym się i tracącym skuteczność rywalem (3/17 za 3).
Dobre momenty w końcu miał Michał Kolenda, a pod koszem z Przemysławem Karnowskim powalczył Jakub Motylewski. Po dwóch celnych rzutach wolnych tego ostatniego Trefl wyszedł na prowadzenie 56:55, a po trzech kwartach wygrywał 58:57.
Paradoksalnie, to co było przekleństwem zespołu z Torunia w ostatnich tygodniach, dziś pozwoliło im wygrać. Treflowi w ostatniej kwarcie zwyczajnie zabrakło sił – paru lepiej wykończonych akcji, a w ostatniej minucie zbiórek na własnej tablicy.
W ostatniej części gry pierwsze skrzypce zagrali Tomasz Śnieg (10 pkt, 6/6 z wolnych, świetne prowadzenie akcji) i Przemysław Karnowski (8 pkt). Decydujące zbiórki były dziełem Cheikha Mbodja – na takich dwóch gigantów Trefl nie miał odpowiedzi.
Grający pod nieobecność Bakera prawie 35 min (w tym całą drugą połowę) Łukasz Kolenda przeplatał dobre momenty z gorszymi (4/14 z gry, ale też 5 asyst). Po meczu trener Marcin Kloziński ocenił jego grę pozytywnie: – On przede wszystkim musi nadal zdobywać doświadczenie, gdyż dzisiaj – szczególnie w końcówce, ale też w pierwszych minutach – mu go zabrakło.
Najskuteczniejszym graczem wśród zwycięzców był Aaron Cel (19 pkt, 10 zb.). Świetny mecz zagrał, debiutujący w roli kapitana w Treflu, Paweł Leończyk (14 pkt, 13 zb., 7 as.).
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
Michał Świderski @miswid, Sopot
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>