
Trefl Sopot 77-97 King Szczecin
Drugi dzień Pucharu Polski rozpoczęliśmy mocnym spotkaniem pomiędzy finalistami zeszłego sezonu Orlen Basket Ligi – mistrzem Polski i wicemistrzem Polski. Mecz lepiej rozpoczęła drużyna Kinga Szczecin. Przemyślane akcje przynosiły efekty w postaci punktów. Po celnym rzucie Aleksandra Dziewy, King prowadził już dwunastoma punktami.
W Treflu zaś niewiele działało – podopieczni Żana Tabaka popełniali straty i nie mogli poradzić sobie z defensywą rywali. Dodatkowo Trefl został osłabiony brakiem Nicka Johnsona, który w trakcie pierwszej kwarty bez kontaktu z rywalem doznał urazu. Ostatecznie po pierwszej kwarcie Trefl prowadził 23:13.
W drugiej kwarcie ekipa Arkadiusza Miłoszewskiego poszła za ciosem. Kanonada rzutów za trzy punkty pozwoliła drużynie ze Szczecina odskoczyć aż na dziewiętnaście punktów. King w ciągu pięciu minut trafił pięć razy za trzy, nie dając zespołowi Trefla w tej kwarcie żadnych szans. Trudno było im odpowiedzieć na defensywę Kinga. Tę kwartę można określić trzema słowami: całkowita dominacja Kinga. Kanonada rzutów za trzy punkty oraz mocna defensywa sprawiły, że po pierwszej połowie King prowadził 52:30.
Można powiedzieć, że po stronie Trefla akcje były statyczne i pozbawione pomysłu. Brakowało płynnej wymiany podań oraz dynamicznych wejść pod kosz. Natomiast świetnie w pierwszej połowie zagrał Isaiah Whitehead, który do przerwy miał na swoim koncie 18 punktów, w tym cztery celne rzuty za trzy. Co ciekawe, King w pierwszej połowie nie wykonał ani jednego rzutu wolnego, za to trafił aż 10 razy z dystansu.
Po przerwie swoją niezwykle skuteczną grę w ataku kontynuował Jovan Novak. Gra ofensywna Kinga z nim na parkiecie była lekka i płynna – szybko znajdował podaniami swoich kolegów z drużyny, kreując kolejne akcje. Novak w zaledwie trzy kwarty miał już na swoim koncie 10 asyst. Atak szczecinian z nim na parkiecie hulał. W grze Trefla natomiast wciąż nie widać było żadnej poprawy. Sopocianie nie potrafili wykorzystywać swoich atutów. Ich ofensywa wyglądała dość mizernie, a schematy gry pozostawały przewidywalne. Zdecydowanie była to kwarta ofensywy po obu stronach, jednak to King wyszedł z niej zwycięsko i po trzech odsłonach prowadził 76:53.
Ostatnia kwarta, jak się okazało, była już tylko formalnością. Drużyna prowadzona przez Žana Tabaka próbowała odrobić straty, ale różnica punktowa była zbyt duża. Dobry fragment gry w tej części meczu miał Keondre Kennedy. Gdy Trefl zmniejszył stratę do 17 punktów, Jovan Novak trafił za trzy, ponownie powiększając przewagę do 20. punktów. W tym momencie stało się jasne, że King tego zwycięstwa już nie wypuści z rąk. Można odnieść wrażenie, że Trefl nawet nie wyszedł na ten mecz – został po prostu w szatni. King pokonał sopocian 97:77 i z przytupem zameldował się w półfinale.
Najlepszym zawodnikiem w drużynie gospodarzy, obok Jovana Novaka (6 punktów, 14 asyst, 5 zbiórek), był Isaiah Whitehead, który zdobył 21 punktów. Po stronie Trefla najrówniej przez całe spotkanie grał Jakub Schenk. Polski rozgrywający starał się wywierać presję w obronie na zawodników Kinga, jednak ci potrafili sobie z tym poradzić. Schenk zakończył mecz z 14. punktami i 7. asystami.
Anwil Włocławek 99-93 WKS Śląsk Wrocław
W piątkowy wieczór odbył się istny ligowy klasyk. Mecze Anwilu Włocławek z WKS Śląsk Wrocław zawsze wzbudzają dodatkowe emocje – nie inaczej było i tym razem. WKS Śląsk lepiej rozpoczął mecz, kontrolował grę przez większość czasu w pierwszej kwarcie. Przemyślane akcje w ofensywie przynosiły efekty, a na dwie i pół minuty przed końcem tej części spotkania wrocławianie prowadzili już ośmioma punktami.
Słabsza gra Anwilu wynikała głównie z braku skuteczności – wiele rzutów włocławian kończyło się tzw. “niedobitkami”. Atak zespołu Selçuka Ernaka wyglądał momentami na drewniany i mozolny, a Śląsk skrzętnie to wykorzystywał. Mimo problemów Anwilu mecz pozostawał wyrównany. Pod koniec kwarty włocławianie dwukrotnie trafili zza łuku i udało im się zmniejszyć stratę. Ostatecznie, WKS Śląsk po pierwszej kwarcie prowadził 23:20.
W drugiej kwarcie Śląsk świetnie czytał obronę Anwilu, skutecznie utrudniając rywalom zdobywanie łatwych punktów. W zespole trenera Aleksandara Jončevskiego bardzo dobrze spisywał się Marcel Ponitka, który trafił dwie trójki z rzędu, wyprowadzając wrocławian na dziewięciopunktowe prowadzenie. Od tego momentu Śląsk zaczął konsekwentnie budować swoją przewagę. Anwil nie potrafił znaleźć odpowiedzi na szybkie i efektowne akcje Śląska w ataku. W grze włocławian brakowało energii, pomysłu i agresji, zarówno w ofensywie, jak i w obronie. Tymczasem, wrocławianie prezentowali się bardzo dobrze, kontrolując przebieg spotkania. Po pierwszej połowie to Śląsk był na prowadzeniu 45:41. Najlepiej w jego szeregach spisywał się Jeremy Senglin, który przed przerwą zdobył 12 punktów.
W trzeciej kwarcie Anwil był zbyt pasywny i wyglądał jak zmęczony zespół pozbawiony energii. Śląsk natomiast podkręcił tempo i poprawił swoją grę w tej części meczu. Włocławianie mieli mały zryw – na pięć minut przed końcem kwarty zniwelowali stratę do trzech punktów. Jednak chwilę później Śląsk błyskawicznie odbudował przewagę. Po punktach Jeremy’ego Senglina i Marcela Ponitki Śląsk ponownie odskoczył Anwilowi, uzyskując bezpieczną przewagę. Przed ostatnią odsłoną wrocławianie prowadzili 66:56. Śląskowi udało się zatrzymać Anwil na zaledwie 15. punktach w tej kwarcie, co było świetnym wynikiem defensywny. Wtem, włocławianie nie mieli pomysłu na atak – uparcie forsowali rzuty za trzy punkty, mimo że tego dnia po prostu im nie wpadało. Zamiast szukać innych rozwiązań, dalej próbowali trójek, co tylko pogłębiało ich problemy.
W ostatnią kwartę lepiej wszedł Anwil. Po dwóch celnych trójkach z rzędu Justina Turnera przewaga Śląska stopniała do zaledwie pięciu punktów. Od tego momentu mecz nabrał rumieńców i stał się jeszcze bardziej wyrównany. Rzuty za trzy w końcu zaczęły wpadać włocławianom do kosza, co napędzało ich ofensywę. Po punktach Ajdina Penavy Anwil trafił trzy trójki z rzędu. Gra zespołu Selçuka Ernaka stała się płynna – najpierw Kamil Łączyński świetnie minął pierwszą linię obrony i oddał piłkę do Petraska, który przymierzył za trzy, a chwilę później sam trafił zza łuku. Na trzy i pół minuty przed końcem Śląsk prowadził już tylko 74:72. Końcówka meczu to prawdziwa wymiana ciosów. Anwil w tej kwarcie w pełni uruchomił swój potencjał ofensywny i na 24 sekundy przed końcem doprowadził do remisu 83:83. Śląsk nie trafił w ostatniej akcji, a Anwil wyrwał dogrywkę, doprowadzając do emocjonującego finiszu spotkania.
Anwil napędzony świetną końcówką czwartej kwarty, wszedł w dogrywkę z ogromnym impetem i błyskawicznie objął czteropunktowe prowadzenie. Śląsk zaczął popełniać proste, wręcz szkolne błędy w obronie, co tylko ułatwiło włocławianom kontrolowanie meczu. Dogrywka to była już pełna dominacja Anwilu. Kluczowe okazały się punkty Ryana Taylora i Michała Michalaka – to oni wzięli na siebie ciężar gry w ataku i stanowili główną siłę ofensywną zespołu.
Dodatkowo, drużyna Selçuka Ernaka świetnie funkcjonowała w defensywie, nie pozwalając Śląskowi na odrobienie strat. Wypracowanej przewagi w dogrywce Anwil nie oddał już do samego końca. Ostatecznie, włocławianie wygrali 99:93 i zameldowali się w półfinale. Najlepszym zawodnikiem Anwilu był Justin Turner, który zdobył 25 punktów, trafiając pięć razy zza łuku. Po stronie Śląska najlepiej zaprezentował się Jeremy Senglin, który zakończył mecz z dorobkiem 19. punktów i 4. zbiórek.
Sobota to dzień półfinałów Pekao S.A. Pucharu Polski. W Arenie Sosnowiec zobaczymy także Pekao S.A. Konkurs Wsadów (udział wezmą: Dominik Grudziński – Legia Warszawa, Artur Łabinowicz – Orlen Zastal Zielona Góra, Jakub Szumert – AMW Arka Gdynia oraz Sage Tolbert – AMW Arka Gdynia) i Aerowatch Konkurs Rzutów za 3 Punkty (udział wezmą: Toddrick Gotcher – Górnik Zamek Książ Wałbrzych, Piotr Pamuła – Dziki Warszawa, Adam Waczyński – WKS Śląsk Wrocław, Dominik Wilczek – Arriva Polski Cukier Toruń, Maksymilian Wilczek – Legia Warszawa oraz Aleksander Załucki – MKS Dąbrowa Górnicza). Transmisje od godziny 15:00 w Polsat Sport 2. Studio rusza już o 14:00.
Terminarz
Sobota, 15 lutego
Półfinał 1, godz 15.00: PGE Start Lublin – Górnik Zamek Książ Wałbrzych
Pekao S.A. Konkurs Wsadów
Aerowatch Konkurs Rzutów za 3 Punkty
Półfinał 2, godz 19.00: King Szczecin – Anwil Włocławek
Niedziela, 16 lutego
Finał, godz 17.30