Nie ma Blassingame’a, nie ma problemów! Energa Czarni Słupsk dali koncert gry w obronie, rozbijając mistrzów Polski 68:51!

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
To był pogrom od samego początku. Pierwsza kwarta rozpoczęła się od wyniku 20:3 dla Czarnych. Druga od 10:0. Trzecia od 17:4. Tak, to nie pomyłka, a obie drużyny naprawdę grały w pięcioosobowych składach! W dodatku słupszczanie bez swojego lidera, Jerela Blassingame’a, zawieszonego przez na 1 mecz za spięcie z Mateuszem Kostrzewskim.
Z roli pierwszego rozgrywającego rewelacyjnie wywiązywał się energetyczny Chawaughn Lewis (19 pkt, 5 zb, 11 asyst, 3 przechwyty!), który z taką grą ma poważne szanse zostać nowym idolem słupskiej publiczności. O zdolnościach strzeleckich przypomniał sobie Łukasz Seweryn, a David Kravish (17 pkt. + 12 zb.) wreszcie wyglądał jak czołowy środkowy PLK, o klasę lepszy od rywali z Zielonej Góry.
Obrona Czarnych była wyśmienita, ale nic nie usprawiedliwia ofensywnej tragedii Stelmetu. Zaczęli od 1/10 z gry, a do przerwy zdołali uciułać raptem 21 oczek. Do 50 punktów dobili dopiero wówczas, gdy już dawno było po meczu. Żaden z zawodników nie zdołał osiągnąć dwucyfrowej liczby punktów. Od lat nie oglądaliśmy tak nieudanego spotkania mistrzów Polski, który w Słupsku tak naprawdę nie obudził się nawet na moment.
Pełne statystyki TUTAJ
RW