
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Pierwsza połowa starcia lidera z wiceliderem stała pod znakiem obrony i walki. Wyraźnie widać było przygotowanie taktyczne obu drużyn do tego spotkania, bo zarówno Anwilowi i Czarnym udawało się ograniczyć w ofensywie rywali i zabrać im główne atutu. Lepiej trochę na tym wychodzili goście, bo mimo nacisku włocławian swoje na parkiecie robili Billy Garret i Lewis Beech, którzy do przerwy razem zdobyli 25 punktów.
Zwłaszcza Garrett dawał się we znaki obronie Anwil, nie panikował, nie bał się fizycznych starć i dogodne okazje zamienił na punkty. Anwil nie mógł się rozpędzić, zbudować serii punktowej. Sporą łatwość w dochodzeniu do rzutów jak zawsze miał Jonah Mathews, ale reszta graczy z Włocławka mocno męczyła się z obroną słupszczan. Podopieczni Frasunkiewicza do przerwy trafili tylko 2 trójki (obie Mathews) i przegrywali 36:42.
Od startu trzeciej kwarty Anwil próbował podłączyć do gry Kyndalla Dykesa, który w pierwszej połowie był mocno niewidoczny. Z jego grania wyszło też wiele pozycji dla Luke’a Petraska, który w 2 minuty zdobył 8 oczek. Włocławianie w pewnym momencie wyszli już nawet na prowadzenie, ale wtedy wychowanek tego klubu, Bartosz Jankowski, zaczął trafiać z dystansu. Po trójce z faulem właśnie Jankowskiego (niecelny wolny) czarni znów prowadzili +9, a Anwil wyraźnie był w dołku mentalnym. Sprawy w swojej ręce zaczęli brać liderzy, ale kolejny z dorastających we Włocławku graczy dorzucił dwie trójki – Dawid Słupiński.
Gospodarze jednak cały czas pudłowali z dystansu (w całym meczu 5/23) i starty długo wcale nie malały. Dykes i Mathews przenieśli się w końcu na półdystans i po kolejnym trafieniu tego pierwszego straty wynosiły już tylko 4 oczka (4 minuty do końca). Czas wzięty przez Mantasa Cesnauskisa nie uspokoił sytuacji, bo Bell najpierw wybronił akcje Garretta, a Mathews zaraz potem ukłuł trójką.
Hala zaczęła nieść Anwil w obronie, aż gospodarze wyszli na prowadzenie. Czarni mają jednak w swoich szeregach w tym sezonie cichego bohatera – trójkę z rogu trafił Jakub Musiał, co dało trochę tlenu słupszczanom. W kluczowej akcji Dykes nie trafił, poprawić mógł Mathews, ale piłka też nie wpadła do kosza i to Czarni mogli się cieszyć ze zwycięstwa, choć było trochę nerwów na linii rzutów wolnych – 80:75.
To pierwsza porażka Anwilu w tym sezonie. Czarni pozostają rewelacją rozgrywek.
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>