![](https://polskikosz.pl/wp-content/uploads/2023/10/image-42-1024x682.png)
fot. Natalia Labudda / Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
Dobry start Czarnych, którzy agresywnie ruszyli na Pierniki. Trafiali trójki, było więcej gry zespołowej niż w poprzednich meczach. Gdyby nie problemy Benasa Griciunasa z Gligorije Rakoceviciem, który w pierwszych minutach trzymał przy wyniku swoją drużynę, to od samego początku przewaga słupszczan nad Piernikami byłaby kolosalna. Choć i tak dzięki m.in. dobrej formie strzeleckiej MaCio Teague’a Czarni po pierwszej kwarcie już mieli dwucyfrową zaliczkę (27:16).
Kolejne minuty to dobra seria 9:0 zespołu Mantasa Cesnauskisa. Skuteczne akcje i szybki powrót do obrony sprawił, że na tablicy wyników w pewnym momencie mieli ponad dwukrotnie większą liczbę punktów niż rywale. Obie drużyny do meczu przystępowały z bilansem jednego zwycięstwa i dwóch porażek, ale w tym starciu można powiedzieć, że spotkały się zespoły z kompletnie innymi celami na sezon. Nieudolność w rozgrywaniu Gorana Filipovicia, brak skuteczności amerykańskich obwodowych, czy uraz wykluczający Rakocevicia z dalszej gry (mimo dobrego wejścia w mecz) to główne przyczyny niepokojącej postawy Twardych Pierników w pierwszej połowie.
Po zmianie stron gospodarze zaczęli odrabiać straty. I szło im to bardzo dobrze! Zdołali zniwelować przewagę gości do 12 “oczek” po trzeciej kwarcie, choć chwilę później, mimo pogarszającej się ofensywy, Czarni zbudowali ponownie wysoką 18-punktową przewagę 7 minut przed końcową syreną. Dwie minuty później przewaga wynosiła nawet 20 punktów! I właśnie tym momencie to spotkanie odmieniło się o 180 stopni.
Punktem kulminacyjnym meczu była dyskwalifikacja trenera Twardych Pierników Srdjana Suboticia. Od tego momentu każdy z zawodników Pierników odblokował się, przede wszystkim Arik Smith, który swoje wszystkie punkty w meczu (17) zdobył w ostatniej kwarcie. Popisy Smitha, niesamowita trójka Filipovicia i powracające demony Czarnych w postaci braku jakiegokolwiek pomysłu były na tyle duże, że Pierniki wróciły do meczu i finalnie go wygrały. Słupszczanie podarowali na tacy zwycięstwo, wysyłając zaproszenie, że nie chcą tego meczu wygrać. Zaś Pierniki po prostu to wykorzystały i zgarnęły drugie ligowe zwycięstwo – 83:82.
Ciężko jednoznacznie określić, jak Czarni ten mecz przegrali. Zbyt duża pewność siebie, zbyt duże rozluźnienie, fatalna skuteczność i pogarszająca się z minuty na minutę gra to pierwsze, co rzuca się w oczy. Dużo pracy czeka trenera Cesnauskisa, którego filozofia gry kompletnie nie pasuje do zakontraktowanych zawodników. Choć w najważniejszych momentach to on – ponownie jak w Ostrowie – nie zareagował i nie pomógł drużynie jako dowodzący.
Autor tekstu: Błażej Pańczyk