fot. Natalia Labudda/Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
Jeśli w tym sezonie Zastal wygrywa, to robi to na wyjeździe. Zielonogórzanie odnieśli 3 takie triumfy i teraz stanęli przed szansą na poprawę bilansu w Słupsku. Czarni plasowali się w tabeli na 13. miejscu, czyli tylko 2 pozycje wyżej od rywali i mieli tylko 2 zwycięstwa więcej na koncie. Zastal od wygranej w Lublinie 26 listopada nie odniósł żadnej wygranej.
Pierwsza kwarta została praktycznie zdominowana przez Zastal, który otwierającą odsłonę wygrał 20:12. Czarni więc w początkowej fazie meczu w Hali Gryfia nie dawali swoim kibicom wielu okazji do radości ze zdobytych punktów. Po krótkiej przerwie się to nie zmieniło i goście zdobyli dwucyfrową przewagę. Czarni zaczęli jeszcze w pierwszej połowie trafiać za 3 punkty i po trójce Vernersa Kohsa był już remis 36:36.
W trzeciej kwarcie powtórzyła się sytuacja z pierwszej. Gospodarzom brakowało skuteczności i Zastal osiągnął 7 punktów przewagi. Czarni zdobyli kolejnych 6 oczek i ponownie wrócili do gry. Na początku czwartej kwarty Michael Caffey wykończył kontrę i Czarni po raz pierwszy w spotkaniu objęli prowadzenie. Koszykarze ze Słupska nie oddali zwycięstwa już do samego końca. Przez 30 minut musieli gonić wynik, a ostatecznie wygrali 73:69.
Koszykarze z Zielonej Góry mogą mieć pretensje do siebie za porażkę za słabą skuteczność w rzutach wolnych. Trafili zaledwie 8 na 20 prób, co daje tylko 40%. Do tego tylko 3/26 za 3 punkty. Na nic się zdało 20 punktów Geoffrey’a Groselle’a. Czarni także nie imponowali skutecznością, ale okazali się nieco lepszym zespołem. MaCio Teague trafił 4 z 5 trójek dla swojego zespołu, a łącznie zdobył 21 punktów. Double-double (18 punktów i 10 zbiórek) zanotował Michał Michalak.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek