fot. Andrzej Romański / plk.pl
We Włocławku nie spodziewano się wielkiego widowiska, gdyż lider podejmował drużynę z jednym z najgorszych bilansów. Chyba najciekawszym aspektem starcia Anwilu z Sokołem było sprawdzenie nowych koszykarzy w zespole gospodarzy – Żigy Dimeca i Tomasa Kyzlinka. Co ciekawe, obydwie drużyny miały taki sam bilans w trzech ostatnich meczach – jedno zwycięstwo i dwie porażki. We Włocławku czekano na wzmocnienia po porażce w Sopocie.
Pierwsza kwarta ustawiła już praktycznie przebieg meczu. Bardzo rzadko zdarza się, że jakaś drużyna w jednej części zdobędzie zaledwie 7 punktów. Tak było w przypadku Sokoła. Inauguracyjna odsłona zakończyła się trójką Tomasa Kyzlinka i wynikiem 24:7. Goście odrodzili się w drugiej kwarcie. Dla kontrastu wobec pierwszej rzucili aż 29 punktów i zmniejszyli stratę do 13 oczek. Do poprawy gry ekipy z Podkarpacia mocno przyczynił się Ikechukwu Nwamu. Nowy zawodnik drużyny z Łańcuta zdobył do przerwy 14 punktów.
Po przerwie zrobiło się ciekawie, gdyż Sokół zbliżył się na zaledwie 7 oczek. Anwil musiał ponownie się koncentrować i odbudować zapas. Zrobił to i po 30 minutach miał 16 punktów przewagi. W ostatniej części gospodarze kontrolowali sytuację i wrócili na zwycięską ścieżkę po wygranej 88:71. Sokół pozostał z czterema zwycięstwami.
Możliwe, że sprowadzenie do Włocławka Tomasa Kyzlinka okazało się strzałem w dziesiątce. W swoim debiucie Czech zdobył aż 22 punkty. Z gry miał 7/9 i był bezbłędny w rzutach za 3 punkty (4/4). Żiga Dimec po powrocie do Anwilu zanotował 9 oczek. Po słabym występie w Sopocie kolejny świetny mecz zagrał Victor Sanders. Amerykanin zaliczył double-double z 16 punktami i 12 asystami. Zaś w drużynie Sokoła aż 28 punktów Ikechukwu Nwamu i to on został najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Transfer drużyny z Łańcuta także należy pochwalić.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek