Wreszcie przełamana seria. MKS pokonał na własnym parkiecie Trefla Sopot 82:74. DJ Shelton miał 21 punków i 11 zbiórek.

Szukasz butów retro? – sprawdź w Sklepie Koszykarza >>
Goście zaczęli od kanonady z dystansu (4 celne trójki w pierwszych 5 minutach), w 1 kwarcie zdobyli aż 27 punktów i do przerwy byli wyraźnie lepsi. Nawet jeśli MKS, po akcjach dobrze grającego Witalija Kowalenki (17 pkt. w meczu) zbliżyli się na 1 punkcik, szybko dwoma celnymi rzutami z dystansu odpowiedział Obie Trotter.
Do przerwy Trefl prowadził 45:38.
Druga połowa to już znacznie lepsza obrona MKS – goście zdobyli 16 punktów w trzeciej i tylko 13 w czwartej kwarcie. Mecz by wyrównany, gdyż świetnie wciąż grał Trotter (22 pkt.), potwierdzający, jak trafionym jest transferem. Fajny fragment na rozegraniu zaliczył też Łukasz Kolenda, który najpierw popisał się błyskotliwą asystą, a potem zaliczył dwie z rzędu akcje „2+1”.
Ostatecznie goście z Sopotu stracili minimalną przewagę, grając dość niechlujnie. Niedokładne podania za często trafiały się Filipowi Dylewiczowi, Marcin Stefański nie trafiał spod kosza, faule w ataku zaliczał Steve Zack. Niewiele było akcji ustawionych dla strzelców, jak Jakub Karolak.
W końcówce kluczową różnicę na rzecz Dąbrowy zrobił, kolejny już raz DJ Shelton, który zebrał kilka arcyważnych piłek, dobijał i trafiał ważne, trudne rzuty. Na punkty zamienił 7-12 rzutów z gry, uzbierał double – double z 21 punktami i 11 zbiórkami. Z rozgrywaniem dobrze poradził sobie Jovan Novak, choć spędził na boisku ponad 35 minut, skończył z 17 punktami i 8 asystami.
MKS przerwał serię 4 porażek z rzędu i z bilansem 13-6 wciąż jest w grze o pierwszą czwórkę. Trefl w rekordowo zagęszczonym środku tabeli, z bilansem 9-10 spadł aż na 12. pozycję.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>