Kilka tygodni temu, kiedy zaczynały się play-offy, raczej niewiele osób typowało taki właśnie skład finałów. O ile większość ekspertów zdecydowanie wskazywała drużynę z Bostonu jako faworyta na wschodzie (w końcu najlepszy bilans w całej lidze), to – delikatnie mówiąc – Mavs nie byli faworytami chyba w żadnej rundzie. Mimo to przy dopiero piątym miejscu na zachodzie, nie mając przewagi własnego parkietu, byli w stanie wyeliminować kolejno: Clippers, Thunder i Timberwolves.
Wskazywałoby to, że wielkim faworytem będą Celtics, ale to tylko pozory. Obie ekipy mają swoje przewagi, jak i słabości. Niesamowicie w play-offs gra Luka Doncić, genialnie wspiera go Kyrie Irving. Dzięki świetnym ruchom pod koniec okienka transferowego udało się pozyskać PJ-a Washingtona, który świetnie wpasował się w styl gry drużyny. Doskonale współpracuje z nimi również rookie Dereck Lively II, którego pozyskanie w drafcie kosztowało zespół z Teksasu 750 000 dolarów „kary” za umyślne tankowanie pod koniec zeszłego sezonu.
Dla zespołu z Bostonu najważniejszą informacją jest z kolei powrót po kontuzji Kristapsa Porzingisa, który otwiera wiele nowych opcji w ataku. Bardzo ważną rolę będą bez wątpienia odgrywać także Derrick White i Jrue Holiday, którzy będą mieli za zadanie nie tylko zdobywanie punktów, ale także zatrzymanie gwiazd rywali z Teksasu. Świetnie w postseason gra Jalen Brown i musi ten poziom utrzymać, a swoją najlepszą koszykówkę musi pokazać lider zespołu – Jason Tatum.
W opinii wielu to mogą być najciekawsze finały od bardzo dawna. Spotkają się dwie wyrównane drużyny, mające zarówno wielkie gwiazdy, jak i doskonałych zadaniowców. Bardzo ciekawe będzie, jaką taktykę zastosują jedni i drudzy na zasłonach. Boston notorycznie atakował tak poprzednich rywali. Pamiętamy też wszyscy, co zrobił Luka Doncić w ostatniej akcji meczu z najlepszym obrońcą ligi – Rudym Gobertem. Niezwykle interesujące będą też powroty. Wiemy, jak skończyła się przygoda Kyrie Irvinga w Bostonie, a jak Kristapsa Porzingisa w Dallas. Teraz staną naprzeciwko siebie w wielkim finale.
Mój typ? 4:2 dla Celtics. Przy okazji – zapraszamy na nasze media społecznościowe (Facebook, Instagram, Twitter), gdzie od trzeciego meczu będziemy relacjonowali finały NBA bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych.
Autor tekstu: Łukasz Grabowski