
Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Damian Lillard jest ostatnio w znakomitej formie. Kilka dni temu zdobył, rekordowe w historii klubu, 61 punktów w wygranym dopiero po dogrywce pojedynku z osłabionymi Golden State Warriors. W czwartek Dame potwierdził wysoką formę, zapisując na konto 47 oczek w starciu z Dallas Mavericks – tym razem nie uchronił jednak Blazers przed porażką.
To znajomy obrót spraw w Portland w trwających rozgrywkach. Lillard rozgrywa bardzo dobry sezon, lecz – wobec plagi kontuzji zespole – nie ma odpowiedniego wsparcia, by Blazers mogli być liczącą się siłą na Zachodzie. U rozgrywającego PTB widać coraz więcej frustracji, która daje o sobie znać także w trakcie meczu. W czwartek Lillard nie mógł odpuścić sędziom braku gwizdka.
Na niecałe cztery minuty przed końcem Lillard zdobył punkty po kolejnym udanym wejściu pod kosz. Jego zdaniem powinien być jeszcze dodatkowy rzuty wolny, bo w głowę uderzył go Luka Doncić. Sędziowie faulu nie odgwizdali, a Lillard był wściekły i rozpamiętywał tę sytuację do końca meczu, otrzymując przewinienie techniczne na kilkanaście sekund przed końcową syreną.
29-letni rozgrywający zakończył zmagania z dorobkiem 47 punktów, co sprawiło, że łącznie w dwóch poprzednich meczach zdobył aż 108 oczek! Lillard dołączył tym samym do zacnego grona, bo taki wynik potrafili w historii NBA osiągać jeszcze tylko Wilt Chamberlain, Kobe Bryant, James Harden, Michael Jordan, Elgin Baylor, Pete Maravich oraz Devin Booker.
Ale sam Lillard zapewne z chęcią zamieniłby te wszystkie rekordy na kilka zwycięstw Blazers więcej. W czwartek drużyna z Oregonu pozwoliła Dallas Mavericks trafić aż 22 trójek, co pozwoliło Mavs na wypracowanie sobie ponad 20-punktowej przewagi. Dame kilka razy prowadził Blazers z powrotem do gry, lecz koniec końców goście zachowali bezpieczny dystans i wygrali 133:125.
Nie pomógł udany debiut Trevora Arizy (21 punktów), którego PTB pozyskali kilka dni temu w wymianie z Sacramento Kings. 34-letni weteran rozegrał jeden z lepszych meczów w tym sezonie i cztery razy trafił zza łuku. Osiem trafień dołożył Lillard, sześć trójek miał Gary Trent Jr. – w ten sposób obie drużyny trafiły łącznie 43 rzuty zza łuku (wyrównanie rekordu NBA).
Jeszcze przed meczem okazało się, że tylko jeden z dwójki znakomitych rozgrywających tego pojedynku będzie graczem pierwszej piątki w Meczu Gwiazd – chodzi tutaj oczywiście o Lukę Doncica. Lillard po raz kolejny musiał więc obejść się smakiem, choć ma spore szanse, by zostać wybranym przez trenerów. „Z pewnością ma mój głos” – mówił po spotkaniu Rick Carlisle, szkoleniowiec Mavs.
Tomek Kordylewski
.