
O wspomnianej sytuacji w PGE Spójni Stargard pisaliśmy tutaj.
Trener Urlep, wielkim trenerem jest. I basta.
Wiem, że czasy się zmieniają, że zawodnicy są wychowani w innych warunkach i absolutnie nie mam zamiaru oceniać decyzji kogokolwiek, bo wiem też, że nikt kto nie jest bezpośrednio przy zespole, nie ma najmniejszego pojęcia o tym, co dla zespołu jest dobre, a co lepsze. Mogę natomiast pomarzyć, pofantazjować o budowaniu klubu, budowaniu zespołu i niezależnych trenerach.
Ktoś powiedział, że trenerem może być tylko osoba niezależna finansowo, inaczej zawsze będzie chodzić na kompromisy. A może by taką pewność dał kompetentny prezes, dyrektor sportowy? Taki, który wie czego chce. Taki, który ma plan na klub, zespół, może nawet ma pomysł na grę? I zatrudni trenera, który ten pomysł podziela i potrafi zrealizować? I da czas, spokój pracy? Natomiast trener, tutaj może zabrzmieć szokująco, będzie trenował zespół i rozwijał poszczególnych zawodników. Powodował, że zespół będzie grał lepiej w drugiej rundzie, bo przepracował już kilka miesięcy. Że na miesiąc przed końcem rundy zasadniczej zespół nie szuka swojego stylu gry i zaskakuje samego siebie nowymi setami i pomysłami na obronę, nad którymi pracę rozpoczął w tym tygodniu, wszystko to w panice i strachu przed zwolnieniem.
Oczywiście, że są ośrodki, które działają według planu i mają zaskakujące wyniki w stosunku do budżetów, i tym samym składów jakimi dysponują. W pierwszej lidze, jestem pod wrażeniem konsekwencji klubu z Krosna. Wyjątkowo efektownie przegrany poprzedni play-off niczego nie zmienił. Bo Prezes i Dyrektor wiedzą, że Trener zrobił z zespołem świetną robotę, że wynik w tabeli – podobnie jak w tym sezonie – jest wypadkową konsekwencji i świetnego przygotowania zespołu, co do wygrania ligi jest kluczowe. W play-off dochodzą inne czynniki i może być różnie, co w żaden sposób nie zmieni oceny pracy Krosna. Wiedzą czego chcą i to robią. Najgorsza w sporcie jest tymczasowość. Skład na ten sezon. Za rok inny. Brak kontynuacji, budowanie ciągle od nowa.
Nawiązując do negatywnej oceny trenera Andreja Urlepa przez zawodników, przypomina mi się decyzja władz WKS Śląska Wrocław, na strajk graczy przeciwko trenerowi Konieckiemu. Oddanie sezonu i w następnym odpowiedź klubu i trenera, mistrzostwem Polski. Rozumiem, to inne czasy. Ale sport jest sportem. To się nie zmienia. W ekstraklasie, niezmiennie, oklaski dla konsekwencji Górnika Wałbrzych i trenera Andrzeja Adamka. Spokój z pierwszej ligi, kontynuowany w ekstraklasie. Nikogo nie zaskakuje jak Górnik gra, bo tu nie o zaskoczenie, tylko o konsekwencję i realizację chodzi.
Czy nie możemy marzyć o klubie, klubach, o którym wszyscy wiedzą jak grają, bo jest tam od lat szkoleniowiec, który do swojej koncepcji dobiera zawodników i z domieszką sportowego szczęścia gra lepiej lub gorzej, ale gra swoje? Może, choć troszkę jak Popovich w Spurs… Na poziomie ekstraklasy lepszych kandydatów do takiego związku jak Andrzej Adamek z Górnikiem, czy trener Krzysztof Szablowski z Dzikami Warszawa po prostu nie widzę.
Daniel Puchalski