Dario Sarić czy Joel Embiid? A może jednak Malcolm Brogdon? Wyścig po nagrodę dla najlepszego debiutanta sezonu 2016/17 wciąż trwa, ale na prowadzeniu utrzymuje się Chorwat.
Kolekcja zegarków NBA – Tissot w szczytowej formie! >>
Niektórzy twierdzą, że mimo raptem 31 rozegranych spotkań tytuł „Rookie of The Year” ma szansę przypaść Joelowi Embiidowi. Coraz bardziej prawdopodobny staje się jednak scenariusz, w którym to jego klubowy kolega Dario Sarić ostatecznie zgarnie pierwsze indywidualne wyróżnienie w karierze. Zwłaszcza w obliczu ostatnich jego wyczynów.
Brotherly Love. pic.twitter.com/uqTqxFPgoT
— Philadelphia 76ers (@sixers) March 13, 2017
– On jest rookie of the year. To ten gość! – oznajmił wszem i wobec Kameruńczyk, przerywając pomeczowy wywiad Saricia z Molly Sullivan z CSN Philly. Miało to miejsce po niedzielnym pojedynku z Lakers, wygranym przez Sixers 118:116, przy okazji którego chorwacki skrzydłowy zdobył 29 punktów, co jest najlepszym jego wynikiem w NBA. Dodatkowo zapisał też na swoim koncie 7 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty i blok.
Drużynie z Filadelfii nie na rękę jest teraz wygrywanie, zwłaszcza z Lakers, z którymi nie dość, że walczą o jak największe szanse w loterii draftowej dla siebie, to jeszcze powinni chcieć wyrzucić ich poza pierwszą trójkę naboru (w takiej sytuacji przejmą także ich pick). To jednak walka, którą toczą działacze. Czasem pomagają im w niej trenerzy, ale zawodnicy zazwyczaj wciąż chcą wypaść jak najlepiej. I trzeba przyznać, że mimo kolejnych porażek Sariciowi się to udaje.
Na przestrzeni całego sezonu notuje średnio 12,2 pkt., 6,3 zb. i 2,2 as. W ostatnich 15 spotkaniach było to już jednak aż 20 pkt., 8,1 zb., 3,7 as. i niespełna 48 proc. skuteczności z gry. Po trzech comiesięcznych wyróżnieniach dla Joela Embiida, tytuł najlepszego debiutanta Konferencji Wschodniej w miesiącu lutym przypadł właśnie Sariciowi, który po drobnych kłopotach na początku rozgrywek ewidentnie uporał się już z aklimatyzacją w środowisku NBA.
Jakie mamy konkurencyjne kandydatury? Wspomniany Kidd, pełniący obecnie funkcję trenera Milwaukee Bucks, jako alternatywę wymienia chociażby swojego podopiecznego – Malcolma Brogdona (9,9 pkt., 4,1 as.).
Został on wybrany dopiero z 36. numerem draftu, ale może pochwalić się najwyższym wśród debiutantów tzw. wskaźnikiem win shares, czyli udziałem w zwycięstwach swojej drużyny (3,0). W przypadku Embiida wynosi on 1,9, a u Saricia tylko 0,9.
Brogdon jest gdzieś zaraz za dwójką filadelfijczyków, ale przebić się przez ich kandydatury będzie mu bardzo ciężko. Aby wyraźnie poprawić swoje notowania, na ostatniej prostej sezonu zasadniczego musiałby dać jeszcze kilka naprawdę spektakularnych występów. Nie był wybierany najlepszym debiutantem miesiąca, ma słabsze statystyki i jest od obu o dwa lata starszy. Może się nie udać.
Mateusz Orlicki