– Wszedłem na boisko i się zdziwiłem. Pomyślałem: „Dlaczego oni wszyscy są źle ustawieni?” i stwierdziłem, że to wykorzystam. Nie wiem, jak wytłumaczyć tę pomyłkę – mówi rozgrywający Miasta Szkła, który rzucił do własnego kosza.
Tę akcję z Krosna z meczu z Polpharmą widziała już pewnie większość kibiców. Początek drugiej kwarty, z boku zaczynają gospodarze, piłkę dostaje Dawid Bręk:
Dawid Bręk zdobył właśnie dożywotnie MVP Shaqtin i #kolorowejarmaki. Najłatwiejsze punkty Polpharmy w tym sezonie. #plkpl pic.twitter.com/sBuTnw2lgf
— Bartosz Bielecki (@bart__92) April 5, 2017
Gdy w czwartek zadzwoniliśmy do rozgrywającego Miasta Szkła, ten od razu się uśmiechnął. – Wiesz, skąd ten telefon? – zapytaliśmy. – No wiem…
Co zatem się stało? – No tego właśnie nie wiem, naprawdę. To niewytłumaczalne, ciężko mi powiedzieć, o czym myślałem – przyznał Bręk.
– Wszedłem na boisko i się zdziwiłem. Pomyślałem „Dlaczego oni wszyscy są tak źle ustawieni?” Ale dobra, to ich problem – nic nikomu nie powiedziałem, stwierdziłem, że to wykorzystam, niech stoją.
No i wykorzystał. Trafił do własnego kosza, punkty zapisano Urosowi Mirkoviciowi, kapitanowi Polpharmy.
Jakie były reakcje trenerów i koszykarzy Miasta Szkła? – Na początku, w trakcie meczu, przeszło to bez echa, nikt nic nie mówił. Ja też starałem się podejść do tego normalnie, bo co miałem zrobić? Ale trener na pewno był zły i po meczu dał mi to do zrozumienia. Uznał, że od tego momentu w naszej grze się coś zacięło, nie zdobyliśmy punktu, wszystkim siedziało w głowach – mówi Bręk.
Miasto Szkła na początku drugiej kwarty prowadziło 22:19, ale potem straciło 10 punktów z rzędu. Polpharma poszła za ciosem, zbudowała dużą przewagę i ostatecznie pewnie wygrała ważny w kontekście walki o play-off mecz.
– Po meczu nikomu do śmiechu nie było, to było ważne spotkanie, a my je przegraliśmy. Ja też nie chciałem siedzieć w szatni, szybko się zwinąłem. Ale pewnie te reakcje się zaczną – obejrzymy wideo z meczu, trener wszystko omówi – mówi Bręk.
I dodaje: – Pewnie, że mam świadomość, że wszyscy to zapamiętają. Wideo od razu rozeszło się w Internecie, domyślam się, że w podsumowaniach sezonu będzie ono wspominane.
27-letni rozgrywający w tym sezonie notuje średnio 3,1 punktu oraz 1,8 asysty grając jako zmiennik Royce’a Woolridge’a. Kiedy jednak Amerykanina dręczyły kontuzje i urazy, Bręk grał dłużej – nawet po ponad 30 minut w meczu. Zdobył 11 punktów i 3 asysty ze Stelmetem, 9 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst ze Stalą czy 11 punktów i 4 asysty z Polskim Cukrem.
– W pierwszych z tych meczów, w których grałem dłużej, popełniałem sporo strat, ale potem nabrałem pewności siebie. Byłem gotowy na dłuższą grę, trafiłem akurat na mecze z czołówką. Najlepiej grało mi się z Cukrem – przegraliśmy ostatnią akcją, ale czułem, że gra była w porządku, nie było na boisku chaosu.
– Gdy Royce wrócił, moje minuty spadły, choć z Treflem – w 15 minut – dołożyłem swoją cegiełkę do wygranej dołożyłem. Natomiast w środę zagrałem krótko i źle, ale pretensje mogę mieć tylko do siebie – mówi Bręk.
ŁC