Choć defensywa Deandre Aytona nadal pozostawia sporo wątpliwości, to debiutant Phoenix Suns – postępami na przestrzeni sezonu – pokazał, że z jego obroną wcale nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać.
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Na miesiąc przed zeszłorocznym draftem napisałem, że drużyna stawiająca na Deandre Aytona wybiera zawodnika, który optymistycznie będzie w stanie zmienić przebieg meczu po obu stronach parkietu. O ile pozytywny wpływ Bahamczyka na atak zespołu łatwo było sobie wyobrazić, tak ze względu na nieco krzywdzącą łatkę złego obrońcy, w defensywie mogło być to już znacznie trudniejsze. Wróćmy na moment do wspomnianego tekstu:
„Szum dotyczący szemranej obrony Aytona mam wrażenie został nieco wyolbrzymiony. Problem rzeczywiście istnieje (…), ale wiele pomyłek wynika nie tylko z faktu, że center był wystawiany pozycję niżej – jako silny skrzydłowy, przez co celowo zabierano go spod kosza – czy agresywnego schematu obrony pick and rolli, lecz ze złych nawyków, które być może są spowodowane brakiem doświadczenia, wiedzy jak postąpić w poszczególnych meczowych sytuacjach lub lepszego szkolenia”.
Tak więc wiele kłopotów Aytona pojawiało się, kiedy ten musiał podejmować jakieś decyzje – innymi słowy lepiej radził sobie w obronie indywidualnej, aniżeli gdy miał odpowiadać za jakąś przestrzeń np. w pick and rollu. Szczególnie było to widoczne podczas pierwszych mniej więcej dwóch miesięcy debiutanta w NBA – z krytycznym meczem przeciwko Boston Celtics, którzy na niecałe 4 minuty przed końcem meczu odrobili 14 punktów straty i wygrali przeciwko Phoenix Suns po dogrywce, w której notorycznie szukali całkowicie zagubionego Aytona.
Niemniej nawet w tych złych spotkaniach widać było pojedyncze przebłyski, które pozwalały sądzić, że Bahamczyk może stać się dobrym obrońcą. Kombinacja imponujących warunków fizycznych – 216 centymetrów wzrostu z 227 centymetrowym zasięgiem ramion – siły, szybkości i zwinności sugerowałaby, że prędzej czy później powinno to nastąpić.
Pytanie tylko jak szybko – i w jakim stopniu – można poprawić decyzyjność, czytanie oraz czucie gry.
Wprawdzie przed Aytonem nadal jest w tych elementach długa droga, to od jakiegoś czasu wymienione kwestie nie wyglądają już jak potencjalne czerwone flagi. Obrona Suns z 20-letnim centrem na parkiecie jest ogółem lepsza, a znacznemu obniżeniu w tych minutach u rywali ulega skuteczność z dystansu, % wymuszanych rzutów wolnych i liczba zebranych piłek. Ayton wśród debiutantów w dwóch zaawansowanych defensywnych statystykach plasuje się na niezłym 3. i 7. miejscu, w obu metrykach będąc co ważne na plusie.
Wciąż pojawia się sporo pomyłek, aczkolwiek można dostrzec też dobre fragmenty i mając to na uwadze przyjrzyjmy się – z meczów przeciwko Portland Trail Blazers oraz Golden State Warriors – kilku istotnym dobrym i złym aspektom z gry w obronie pierwszoroczniaka.
1vs2: Jedną z trudniejszych rzeczy w elementarzu wysokich jest jak najdłuższe pozostanie między kozłującym, a ścinającym graczem, aby dać w ten sposób czas swojemu koledze na powrót po zasłonie do zawodnika z piłką. Ze względu na coraz większe zagrożenie rzutowe z dystansu, nie jest to łatwe zadanie i niewielu obrońców jest w stanie zachować w tym przypadku regularność.
Ayton pod tym względem jeszcze się uczy. Zdarzają się sytuacje, w których wszystko wychodzi dobrze i swoją pozycją jest w stanie potencjalnie przeszkodzić rywalowi w oddaniu rzutu, a w przypadku ewentualnego podania momentalnie doskoczyć do rolującego centra. Na poniższym przykładzie można dostrzec jak Bahamczyk będąc między dwoma zawodnikami cały czas się delikatnie wycofuje, dzięki czemu zdoła na czas doskoczyć do Jusufa Nurkicia po podaniu C.J.-a McColluma.
Dużą rolę odgrywa tutaj ustawienie i nawet minimalny błąd otwiera lukę, którą przeciwnik będzie w stanie wykorzystać. Poniższa akcja jest niemal identyczna jak poprzednia – z tą różnicą, że na piłce jest Damian Lillard – ale Ayton przez minimalnie wyższe wyjście nie ma jak na czas doskoczyć do centra Blazers, do którego Lillard posłał podanie w tempo.
Zmiany krycia: Przy zmianach krycia wychodzi mobilność Aytona, połączona przecież ze świetnymi warunkami fizycznymi. Najbardziej istotne wydaje się, że 20-latek może ustać przed bardziej technicznym na piłce rywalu i także w najtrudniejszych pojedynkach utrudnić mu rzut pod obręczą, czy tę drogę do kosza całkowicie zablokować, zmuszając tym samym kozłującego do wycofania akcji lub rzutu z półdystansu.
W bardziej statycznych pojedynkach Ayton równie daje radę – co naturalne będą pojawiać się sytuacje, w których przeciwnik zdobędzie punkty po zmianie krycia, lecz te przynajmniej nie będą przychodzić łatwo. Jest to podobna sytuacja jak w przypadku np. Mitchella Robinsona – gdy mimo dobrej obrony utalentowany przeciwnik i tak trafia do kosza. Jednak najważniejszy będzie sam proces i świadomość pewnej powtarzalności na przyszłość.
Natomiast niepokojące są akcje, po których można – ponownie – zastanawiać się nad ustawieniem Aytona. Zdarza się, że Bahamczyk niepotrzebnie wychodzi do obrony pick and rolla bardzo wysoko za linię za 3, przez co w razie spóźnienia zostawia przeciwnikowi za dużo miejsca pod koszem (lub zostaje za nisko i nie ma jak kontestować rzutu).
Kwestia czy te wyjścia są decyzją taktyczną trenera, czy błędem zawodnika – niemniej będąc tak daleko od obręczy, pojawia się za duże ryzyko, że kozłujący albo przejdzie między dwoma obrońcami, albo minie Aytona, bo ten nie da sobie choćby szansy na doskoczenia do rywala.
Czytanie gry: Najbardziej frustrującymi sytuacjami w przypadku Aytona mogą być te, w których rywal atakuje obręcz, minie już swojego dedykowanego obrońcę, a center Suns decyduje się nie robić nic i nie pomagać. Wygląda to mniej więcej tak:
Widzimy, że DeMarcus Cousins wjeżdża w stronę kosza, a Ayton z jakichś przyczyn nie przesuwa się do zablokowania rywalowi linii wjazdu.
Trudno powiedzieć skąd wynikają posiadania, w których debiutant jakby wyłączał się z gry. Być może w wyeliminowaniu podobnych pomyłek większą rolę powinien odegrać sztab trenerski. Podobne zachowanie przytrafiło się Giannisowi Antetokounmpo w meczu przeciwko Miami Heat – u którego było to jednak wyjątkiem, bo Grek jest akurat prawdopodobnie najlepszym obrońcą z pomocy w NBA – i reakcją Mike Budenholzera była natychmiastowa przerwa na żądanie oraz lekka reprymenda swojego podopiecznego.
Wydaje mi się, że w przypadku Aytona jest już nieco lepiej niż w NCAA, choć kłopot wciąż się pojawia i nie jest nowy. Rzecz w tym, że Bahamczyk ma możliwości, by w takich akcjach robić różnicę. Nawet jeżeli może wyglądać to nieco pokracznie, to nie pozostawiany jest przynajmniej dostęp do łatwych punktów.
Podsumowanie: Niektórzy debiutanci mogą na tyle wysoko podnieść poprzeczkę, że niekiedy zapominamy, że w gruncie rzeczy to wciąż są szczeniaczki, stawiające pierwsze kroki w profesjonalnej koszykówce. Co oczywiste chcielibyśmy, aby szybko stali się jak najlepsi, lecz w wielu przypadkach potrzebny jest czas.
Ayton pod koniec swojego debiutanckiego sezonu nie jest obrońcą dobrym, lecz z każdym meczem staje się coraz lepszy. Dobił do poziomu przeciętności, co w porównaniu z początkiem sezonu jest i tak obiecującym prognostykiem. Nie ma pewności, że Bahamczyk zdoła poukładać swój talent w defensywie na miarę swojego potencjału. Jednak całość – warunki fizyczne, coraz lepsze zaangażowanie, twarda gra i czyniony postęp – sugeruje, że nie powinniśmy być zdziwieni, gdy to nastąpi.
Łukasz Woźny, @l_wozny, Podcast Autora znajdziesz TUTAJ >>
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>