Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Po dwóch spotkaniach w Phoenix fani Los Angeles Clippers nie mogli być w zbyt dobrych nastrojach, choć z drugiej strony w trwających playoffs już dwa razy widzieli podobną sytuację. Wiedzą więc już, że ich ulubieńców stać na pokazanie wielkiego charakteru i odwrócenie losów serii. W czwartek Clippers zrobili pierwszy krok w tym kierunku, zwyciężając w starciu numer trzy.
Nie był to może idealny mecz w wykonaniu Paula George’a, ale skrzydłowy zrehabilitował się ostatecznie za dwa kosztowne pudła z linii rzutów wolnych pod koniec meczu numer dwa. Na konto zapisał 27 punktów (z 26 rzutów), 15 zbiórek oraz osiem asyst, a do tego w kluczowym momencie czwartej kwarcie tym razem nie zawiódł.
To właśnie George – z pomocą przede wszystkim Reggiego Jacksona – pozwolił fanom Clippers odetchnąć w czwartej odsłonie, gdy Suns próbowali jeszcze do tego spotkania wrócić. Wcześniej w trzeciej kwarcie pozwolili gospodarzom odskoczyć nawet na 18 punktów i koniec końców była to zbyt duża przewaga, by myśleć o udanym zrywie po zwycięstwo.
Na nic zdał się więc powrót Chrisa Paula do gry, który jakby wytrącił nieco z rytmu rozpędzonych wcześniej Suns. Do tego meczu Słońca przystępowały przecież z serią dziewięciu kolejnych zwycięstw. CP3 trafił tylko pięć z 19 rzutów, a jeszcze większe problemy ze skutecznością miał Devin Booker grający w masce ochronnej po starciu z Patrickiem Beverleyem w drugim meczu serii.
Lider Suns po spotkaniu twierdził, że maska i złamany nos wcale mu nie przeszkadzają, ale nie da się ukryć, że Booker był tym razem rażąco nieskuteczny: spudłował aż 16 z 21 prób, w tym sześć z siedmiu trójek. Phoenix jako zespół trafili więc zaledwie 39 procent swoich rzutów. Najlepszym strzelcem zespołu był środkowy Deandre Ayton (18 oczek, 9/13 z gry).
Tym samym Clippers wygrali swój pierwszy w historii mecz finałów konferencji, ale przed nimi wciąż trudne zadanie – tym bardziej że nadal poza grą pozostaje Kawhi Leonard. Pod jego nieobecność LAC cały czas muszą więc liczyć na George’a, który w czwartek zaliczył już ósmy kolejny mecz z dorobkiem co najmniej 25 punktów, co jest rekordem Clippers, jeśli chodzi o fazę play-off.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>