
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Wybrany z 29 numerem w drafcie 2016 Dejounte Murray konsekwentnie piął się w górę hierarchii w zespole z San Antonio. Po sezonie 2017/18, w którym rozegrał 81 meczów i zdobywał średnio 8,1 punktu wydawało się, że jest gotowy na wskoczenie w rolę pierwszego rozgrywającego Spurs.
Plany pokrzyżowała niestety kontuzja. Murray zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie i opuścił cały poprzedni sezon. Teraz jednak jest już w pełni zdrowy i wraca do gry – od razu na wysokim poziomie.
W ostatnim meczu preseason przeciwko Houston Rockets Murray zanotował 20 punktów (8/11 z gry), 3 zbiórki i 4 asysty, a to wszystko w 21 minut. Spurs wygrali 128:114 mimo że James Harden znów szalał w ataku – 40 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst.
Murray to jeden z kandydatów na jedną z rewelacji tego sezonu. Zawsze imponował atletyzmem i możliwościami defensywnymi, a teraz jak przekonują także jego koledzy z zespołu, Dejounte coraz lepiej rzuca, w tym także z dystansu. Rozgrywający Spurs jest w stanie zaliczyć w tym sezonie kilka triple double i w przeciągu roku stać się liderem San Antonio, a także będzie mocnym kandydatem do najlepszych defensywnych piątek sezonu.
Zbliżający się sezon będzie także dla niego ważny pod względem gry o kolejny kontrakt. Wiele wskazuje na to, że Spurs nie zaoferują mu przedłużenia kontraktu (ostateczny termin to 21 października), a to oznacza, że Murray będzie zastrzeżonym wolnym agentem latem 2020 roku.
RW