
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Kilka dni temu mijał dokładnie rok odkąd Carmelo Anthony (35 lat) rozegrał swój ostatni mecz w NBA. On sam wierzył jednak, że to jeszcze nie koniec i wreszcie doczekał się kolejnej szansy. Dali mu ją Portland Trail Blazers.
Carmelo Anthony to z pewnością jeden z najważniejszych zawodników w NBA w XXI wieku, legenda Knicks, lecz w ostatnich latach zupełnie stracił na wartości. W barwach Houston Rockets rozegrał w ubiegłym sezonie zaledwie 10 meczów, a potem na dobre wypadł z ligi. Szukał zaczepienia gdziekolwiek, lecz żadna drużyna NBA – a potem także reprezentacja USA – nie chciała go u siebie.
Mimo tego 35-latek wierzył, że wróci jeszcze do grania i jeszcze kilka dni temu, gdy stuknął równy rok od jego ostatniego meczu w lidze, mówił dziennikarzom, że jego powrót to kwestia czasu. Okazało się, że mówił prawdę, bo w czwartek Adrian Wojnarowski doniósł, że pomocną dłoń wyciągnęli do niego Portland Trail Blazers, którzy zaoferowali skrzydłowemu niegwarantowany kontrakt.
Pytanie jednak, na ile to prawdziwa szansa na powrót dla weterana, a na ile panika w Portland, którzy w obliczu bardzo słabej postawy na starcie sezonu zdecydowali się na trochę desperacki ruch. Blazers największe kłopoty mają bowiem na skrzydle, ale trudno sobie wyobrazić, by 35-letni Melo po roku absencji w NBA miał być idealnym rozwiązaniem tych problemów.
Z drugiej strony, to ruch, który niesie za sobą małe ryzyko, ale potencjalnie spory zysk. Anthony to przecież jeden z najlepszych strzelców w historii NBA, który w ciągu 16-letniej kariery może pochwalić się średnią kariery na poziomie 24 punktów. Były gracz m.in. Nuggets i Knicks ma więc przede wszystkim wesprzeć ofensywę Blazers, którzy po 12 meczach sezonu mają bilans 4-8.
Co ciekawe, według Wojnarowskiego w poprzednich latach drużyna z Portland wiele razy próbowała ściągnąć do siebie Anthony’ego, lecz udało się to dopiero teraz. 10-krotny uczestnik Meczu Gwiazd ma dołączyć do drużyny już na sobotni mecz w San Antonio przeciwko Spurs, gdzie Blazers rozpoczną trwające sześć spotkań wyjazdowe tournee.
Na powrót Carmelo do NBA zareagowało wielu zawodników, w tym m.in. jego bliski przyjaciel Dwyane Wade, który w mediach społecznościowych bardzo ucieszył się z tej szansy dla Anthony’ego. Sam zainteresowany jeszcze nie tak dawno zapewniał, że przygotowuje się do gry każdego dnia – czy to będzie więc wielki powrót legendy, czy też jednak kolejne fiasko? Blazers sami chcą się przekonać.
Tomek Kordylewski