fot. Tadeusz Surma / PGE Spójnia Stargard / plk.pl
Oba zespoły przystępowały do meczu z porażką w ostatnim meczu przed własną publicznością – Spójnia z Twardymi Piernikami, Trefl z Czarnymi. Od serii punktowej 8:2 rozpoczęli goście z Sopotu, agresywnie na obręczach grał Andy Van Vliet, który w całym spotkaniu zebrał 9 piłek. Z drugiej strony solidnie prezentował się powracający po urazie Wesley Gordon, którego brak był bardzo odczuwalny w ostatnich meczach – zdobywał punkty, zbierał, blokował, a przede wszystkim był ostoją defensywy swojej drużyny. Były środkowy Trefla zdobył 7 punktów, 11 zbiórek i 4 bloki, jego współczynnik efektywności wyniósł “22”.
Chwilę po przespanym starcie ekipa Sebastiana Machowskiego zbudowała nawet 10 punktów przewagi na sam koniec premierowej odsłony gry (26:16), w której najlepszym strzelcem był niespodziewanie Sebastian Kowalczyk z 7 “oczkami” na koncie – finalnie zakończył mecz z takim samym dorobkiem.
Przez większość drugiej kwarty przewaga gospodarzy utrzymywała się w granicach dziesięciu punktów. Straszliwie nieskuteczny w pierwszej połowie był lider Trefla Aaron Best (zaledwie 2/12 z gry, w całym meczu 5/18 przy 12 zdobytych punktach), dla którego był to czwarty mecz w barwach sopockiego klubu poniżej 50 proc. skuteczności z gry. Bardziej nieprzydatnym zawodnikiem układanki Żana Tabaka niż Best jest Auston Barnes, który nie istnieje w ataku i nie pomaga w obronie. Z kolei dla miejscowi kibice w Stargardzie obserwowali dziś dobrze ułożoną rękę ich strzelca, Ben’a Simons’a – do przerwy trafił 5 rzutów i uzbierał 12 punktów, finalnie miał trzy “oczka” więcej.
Zryw Trefla na początku drugiej połowy szybko zatrzymał timeout’em trener gospodarzy Machowski. Od tego czasu Spójnia wróciła do narzucania tempa meczu i dyktowania warunków – jednak jedynie do rozpoczęcia ostatniej kwarty przy 15-punktowym prowadzeniu (65:50), aż brak Devona Danielsa (spowodowany podkręceniem stawu skokowego) w połowie drugiej kwarty był coraz bardziej widoczny.
Sopocianie bardzo dobrze zacisnęli szybki obronne, dając sobie rzucić 15 punktów (z czego 5 w ostatnich 30 sekundach po taktycznych przewinieniach) w decydujących 10 minutach, jednak przewaga 15 punktów po trzech kwartach gospodarzy była na tyle wysoka, że nie dali rady odrobić wszystkich strat. Ważne punkty zdobywał Jarosław Zyskowski, który z 14 punktami był najlepszym strzelcem drużyny – 10 z nich rzucił w samej czwartej kwarcie. Dużym problemem Trefla w tym meczu były przede wszystkim rzuty za 3 – zaledwie 4 na 27 dające marne 14%.
Po sześciu kolejkach Spójnia plasuje się w górnej części tabeli z bilansem 4 zwycięstw i 2 porażek. Za to Trefl odnosi drugą porażkę z rzędu, a w ich wynikach widać pewną powtarzalność – zaczęli od dwóch przegranych, potem dwukrotnie wygrali, a ostatnie dwa mecze znów przegrali.
Autor tekstu: Błażej Pańczyk