PRAISE THE WEAR

Druga kwarta, a Martin… w drodze do szatni!

Druga kwarta, a Martin… w drodze do szatni!

Najlepszego punktującego Energa Basket Ligi nie widzieliśmy na parkiecie przez trzy tygodnie. A gdy już wrócił do gry, to na 6 minut i 43 sekundy. Dlaczego?
fot. Aleksandra Skrzypczak / WKS Śląsk Wrocław

Ktoś powie – na własne życzenie. Ktoś inny, że przez sędziów sobotniego spotkania. Nie nam to rozstrzygać, przejdźmy do faktów. Jeremiah Martin – jak wszyscy – wziął udział w przedmeczowej rozgrzewce. Chwilę później widzieliśmy go już w wyjściowej piątce. Wystarczyła jedna akcja, by Amerykanin zapisał na swoim koncie pierwsze punkty. Przede wszystkim – nie wyglądał, jakby wracał po kontuzji.

3 minuty i 40 sekund do końca pierwszej kwarty, a na konto lidera WKS-u wędruje faul techniczny za “flopowanie”. W tym samym momencie trener Erdogan zdecydował, że da mu odpocząć. Końcówkę kwarty Amerykanin obejrzał już z perspektywy ławki rezerwowych.

Z powrotem na parkiecie pojawił się wraz z rozpoczęciem drugiej części meczu. Minęły 23 sekundy i… znów gwizdek! Tym razem Martin udawał się już nie w kierunku swojej drużyny, a szatni, do której został odesłany za sprawą dwóch przewinień technicznych. Decyzja sędziów była identyczna – faul za “flopowanie”. W telewizyjnych kamerach Polsatu wyglądało to tak:

Arbitrzy nie zmienili już zdania, a Martin dalszą część meczu mógł obejrzeć na telefonie w szatni. Jak się jednak okazało – Śląsk dał radę również bez swojego lidera. W rolę rozgrywającego świetnie (po raz kolejny) wszedł Łukasz Kolenda, który zdobył 21 punktów i był najlepszym punktującym WKS-u. Wrocławianie wygrali w Ostrowie Wielkopolskim 75:68, wracając w ten sposób na fotel lidera.

George Clooney

Piotr Janczarczyk

obserwuj na twitterze

Autor wpisu:

George Clooney

Piotr Janczarczyk

obserwuj na twitterze

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami