Naszpikowane gwiazdami koszykówki uniwersyteckiej Duke bierze udział w turnieju Ameritas Insurance Classic, rozgrywanym w nowojorskiej Madison Square Garden. Kibice Knicks ostrzą sobie zęby na Ziona Willimasona.

adidas Dame D.O.L.L.A. – w takich butach szaleje Damian Lillard! >>
Madison Square Garden to największa koszykarska scena na świecie, legendarna hala i mekka tego sportu. Pomimo beznadziejnych ostatnich sezonów, Knicks pozostają jedną z najbardziej popularnych drużyn, a także są jednym z najwięcej wartych klubów.
To właśnie na Manhattanie rozgrywany jest turniej Ameritas Insurance Classic, w którym m.in. udział bierze zespół Duke. RJ Barrett, Cam Reddish i w końcu Zion Williamson to talenty na tę chwilę typowane do czołowych miejsc nadchodzącego draftu, ale i nazwiska, które niezwykle elektryzują publiczność za oceanem.
W ostatnim spotkaniu Duke pokonali Texas Tech 69:58. Zion zdobył 17 punktów, a skuteczniejszy do tej pory Barrett 16. Zespół Texas Tech to wymagający przeciwnik, a zdobywanie punktów gwiazdorom Duke nie przychodziło już tak łatwo. Williamson trafił 4 rzuty z gry z 9, a Barrett tylko 7 z 22.
Jednak jakikolwiek wynik by nie padł, ludzie zgromadzeni w MSG przyszli zobaczyć przede wszystkim show w wykonaniu Ziona. Jego nieludzki atletyzm przyciąga zainteresowanie, a kolejne powietrzne „wybryki” wciąż zadziwiają.
Przy okazji wizyty Duke w Nowym Jorku nie mogło zabraknąć tematu gry Williamsona dla Knicks. Nowojorczycy mają na ten moment 5. najgorszy bilans w NBA i z pewnością będą na szczycie loterii draftu.
Zion zapytany o grę dla Knicks odpowiedział, że oczywiście z wielką przyjemnością zagrałby w Nowym Jorku, jednak potem dodał, że nie może się doczekać możliwości gry w NBA i zagra z chęcią w każdym klubie, który go wybierze.
Nie ma się też co czarować, bycie gwiazdą w Nowym Jorku, a bycie gwiazdą w Atlancie to dwie różne rzeczy. Zawodnicy chcą grać w tak zwanych „big markets”, czyli Los Angeles, czy Nowy Jork, bo wiąże się to z dużo większym zainteresowaniem, a także z dużo większymi możliwościami reklamowymi.
Knicks wybierając w drafcie muszą się kierować przede wszystkim talentem, ale także wielkością nazwiska i potencjałem marketingowym danego gracza. Nawet jeśli klub z Nowego Jorku nie zanotuje wielkiego skoku jakościowego w przyszłym sezonie, to taki Zion pozwoliłby na wypełnianie Garden do ostatniego krzesełka i choć na chwilę uszczęśliwi jedną z najbardziej wymagających publiczności w NBA.
Grzegorz Szybieniecki, https://twitter.com/gszyb
adidas Dame D.O.L.L.A. – w takich butach szaleje Damian Lillard! >>