
fot. Dawid Wójcikowski
Górnik tak dobrze wyglądał w ostatnich meczach sezonu zasadniczego, że chyba wszyscy widzieli w tym zespole największego kandydata do awansu. Podopieczni Marcina Radomskiego zdecydowanie spełnili oczekiwania kibiców. To, że za moment zagrają w wielkim finale, to jedno. Drugie – zarówno przez serię z Polonią, jak i SKS-em, przeszli bez jakiejkolwiek porażki. Bilans w tegorocznych play-offach? Sześć do zera!
Z kolei ich najbliższy rywal zaliczył dotychczas raptem jedno potknięcie. Dziki najpierw dość łatwo rozprawiły się z debiutującą w play-offach Decką Pelplin, a następnie potrzebowały czterech spotkań, by zakończyć serię ze spadkowiczem z Energa Basket Ligi – HydroTruckiem Radom.
Gdy zakończył się sezon zasadniczy, najczęściej wymienianym scenariuszem było zestawienie w finale właśnie Górnika z Dzikami. Co ciekawe, na czas najważniejszej rundy zasady się nie zmieniają. Wszystko rozstrzygnie się w maksymalnie pięciu starciach, bowiem do zwycięstwa jedna drużyna potrzebuje trzech zwycięstw. Po dwóch meczach w Wałbrzychu zespoły przeniosą się do stolicy Polski. Na jak długo? To się okaże. Seria może nawet wrócić do hali Górnika!
Rywalizacja Górnik – Dziki to jednak nie wszystko. Podobnie jak w Energa Basket Lidze, będziemy świadkami dwumeczu o trzecie miejsce. Pierwsze spotkanie zaplanowano w Starogardzie Gdańskim, zaś rewanżowe – w Radomiu.