
Trener Milicić wytypował do gry bardzo podobną (względem czwartkowego spotkania z Austrią) piątkę. Zaszła raptem jedna zmiana – Michała Michalaka zastąpił Mateusz Ponitka, który niedawno dołączył do drużyny. Początkowe ustawienie szybko zostało zmodyfikowane, ponieważ Aleksander Dziewa już po kilkudziesięciu sekundach miał na swoim koncie dwa przewinienia. Podczas pierwszej kwarty piłka często trafiała w ręce Ponitki, jednak widać było, że zespół ponownie musi poczuć zgranie z kapitaniem kadry. A przypomnijmy – 29-latek po raz ostatni w narodowych barwach grał podczas ubiegłorocznego EuroBasketu.
Wynik był nie do końca korzystny dla reprezentacji Polski. Pojawiały się także elementy rozproszenia w postaci otrzymanych przewinień technicznych – jeden powędrował na konto Sokołowskiego, drugi na konto Schenka. Polacy słabo rzucali z dystansu, a tym samym starano się grać możliwie jak najwięcej akcji jeden na jeden. I… to działało naprawdę dobrze. Brakowało jednak skuteczności z linii rzutów wolnych. Po 20 minutach Szwajcarzy prowadzili 42:35.
Na doprowadzenie do remisu potrzebowaliśmy raptem trzech kolejnych minut. Było blisko, a Polska ponownie objęłaby prowadzenie, jednak zabrakło szczęścia pod koszem przy próbie dobitki Balcerowskiego. Wówczas jednak Szwajcarzy mieli już przekroczony limit przewinień, co starali się wykorzystywać podopieczni Igora Milicicia. Sęk w tym, że później już tak dobrze nie było, gdy rywale Polaków znów trafiali z dystansu. Na koniec trzeciej kwarty remis – 58:58.
Dopiero w ostatniej części meczu zarysowała się znacząca przewaga Kosz Kadry. Reprezentacji Polski zaczęli być skuteczni zza łuku, dzięki czemu w pewnym momencie wygrywali 14 oczkami. I to była najwyższa przewaga w tym meczu. Ostatecznie Polacy pokonali Szwajcarów 80:70.
Wśród podopiecznych Igora Milicicia, dwóch wyróżniało się szczególnie. To Aleksander Balcerowski oraz Mateusz Ponitka. Młody środkowy zakończył spotkanie, mając na koncie 31 punktów, 9 zbiórek i 1 asystę. Z kolei kapitan kadry otarł się o triple-double: 8 oczek, 7 zbiórek, 14 asyst.
“Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień” – napisaliśmy w tytule. To prawda. Właśnie 20 lat temu pierwszy raz do reprezentacji Polski został powołany Łukasz Koszarek. W niedzielny wieczór po raz ostatni wystąpił w kadrze jako zawodnik. Pod koniec spotkania wszyscy starali się, by ten “walnął tróję”, jednak to może wydarzyć się już tylko w rozgrywkach klubowych. To były piękne dwie dekady z Łukaszem Koszarkiem!