Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Rozstrzygająca dla losów wyniku okazał się trzecia kwarta wygrana przez Arkę 31:17. Skuteczni wcześniej goście (46 pkt w 1. połowie) zupełnie zatracili w niej skuteczność, a wśród gospodarzy wstrzelił się choćby Filip Dylewicz, który w krótkim odstępie czasu trzykrotnie trafił zza linii 6,75 metra. Weteran ligowych parkietów do 16 punktów zdobytych w całym spotkaniu dodał także 7 zbiórek i 6 asyst.
Koszykarze z Dąbrowy Górniczej w pierwszej połowie trafili 7 „trójek”, lecz po zmianie stron uczynili to już tylko raz. To uniemożliwiło im skuteczną walkę o zwycięstwo, gdyż dodatkowo przez cale spotkanie dali zdominować się gospodarzom w walce na tablicach. Asseco Arka zebrała aż 45 piłek (w tym 13 w ataku), gdy cały zespół gości zanotował zaledwie 23 zbiórki.
Pozbawieni kontuzjowanych Krzysztofa Szubargi i Igora Wadowskiego gdynianie rozpoczęli mecz od wyniku 4:16, lecz z czasem zaczęli znajdować inne przewagi na parkiecie. Te gwarantował przede wszystkim skuteczny w strefie podkoszowej Mikołaj Witliński (18 pkt, 11 zb.), a także agresywnie grający z piłką i wymuszający faule Przemysław Żołnierewicz (19 pkt, 8/9 za 1).
.
O grze gości da się napisać niewiele pozytywnego. Warto jednak zauważyć 16 punktów i aż 16 asyst (rekord sezonu w lidze) Lee Moore’a, a także 17 punktów zdobytych przez Malcolma Rhetta w debiucie w nowych barwach. Sprowadzony z GTK Gliwice środkowy zawiódł jednak w walce na tablicach, gdzie w ciągu 23 minut zebrał tylko 2 piłki.
Asseco Arka wygrała po raz 6. w sezonie (przy 8 porażkach), a MKS poniósł 11 przegraną (przy 3 zwycięstwach). W kolejnych meczach koszykarze z Dąbrowy Górniczej podejmą w derbach regionu GTK Gliwice (niedziela, 6 grudnia), a gdynianie dzień później zagrają na własnym parkiecie z HydroTruckiem Radom.
RW