Zabrakło skuteczności z dystansu i lepszej obrony blisko obręczy. Doświadczony Izrael pokonał Polskę 77:74 na otwarcie towarzyskiego turnieju w Legionowie.

EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
Wynik wynikiem, ale polską drużynę w pierwszej połowie oglądało się po prostu bardzo przyjemne. Ustawione, zespołowe akcje, przytomne zachowania (szybkie 6 pkt. Aarona Cela) pod koszem. Po firmowym, mocnym wejściu na kosz Mateusza Ponitki prowadziliśmy 14:7.
W obronie najwięcej problemów sprawiał nam – posiadacz również polskiego paszportu – Gal Mekel. Nasi skrzydłowi za to nie pozwalali się mijać Omriemu Casspiemu, który punktował tylko z dystansu.
Pod nieobecność AJ Slaughtera (drobny uraz) grę zmienników prowadził głównie i zresztą radził sobie z tym naprawdę nieźle, Ponitka. Kilka razy popisał się efektywnymi asystami godnymi klasycznej jedynki. Udane wejścia zaliczyli Tomasz Gielo i – tradycyjnie energetyczny – Michał Sokołowski. Do przerwy Polska prowadziła 42:37.
Druga połowę zaczęliśmy od trójki Damiana Kuliga i ładnych akcji Adama Waczyńskiego, ale mieliśmy problemy w obronie pod samym koszem – grający na czwórce izraelski weteran Lior Eliyahu za łatwo punktował swoimi charakterystycznymi floaterami.
Czwarta kwarta to niestety coraz słabsza polska obrona. Zupełnie nie wpadały też rzuty z dystansu – w całym meczu mieliśmy 6-29 (20%…) za 3 punkty. Na 5 minut przed końcem to Izrael prowadził 73:67, po serii kolejnych punktów z wejść pod kosz Mekela, który po przekazaniach z dziecinną łatwością mijał naszych wysokich.
Końcówkę heroicznie próbował ratować Łukasz Koszarek, trafił trójkę i zaliczył wjazd, ale po jego „prawie asyście” na minutę przed końcem obu rzutów wolnych nie wykorzystał Damian Kulig. I wtedy znów pod kosz na prawą rękę wjechał Mekel…
Równo z syreną trójkę na dogrywkę miał jeszcze Adam Waczyński, ale niestety nie trafił. Tym razem brzydko wygrać się nie udało – Izrael okazał się skuteczniejszym, bardziej wyrachowanym zespołem.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS