Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Brak najlepszego strzelca, Brandona Tabba, był poważnym osłabieniem GTK, ale kluczową różnicą w piątkowy wieczór była gra pod koszem. Wysocy gracze Trefla – Nana Fouland, Paweł Leończyk i Witalij Kowalenko totalnie zdominowali swoich bezpośrednich rywali z Gliwic. Sopocianie zdobyli aż 50 punktów z pomalowanego, przy zaledwie 24 gospodarzy, wyraźnie wygrali walkę o zbiórki, mieli też większe wsparcie ławki rezerwowych.
Gliwiczanie trzymali się jeszcze nieźle w pierwszej, remisowej kwarcie, m.in. dzięki dobrej formie Kacpra Radwańskiego i Paytona Hensona, dwóch graczy gospodarzy, o których można powiedzieć, że nie zawiedli. Od drugiej kwarty, coraz lepiej trafiający z dystansu, Trefl rządził już niepodzielnie.
Obecność Martynasa Paliukenasa poprawiła grę w obronie na obwodzie sopocian, ale też zmobilizowała Amerykanów, którzy w ostatnich tygodniach mocno zawodzili. Carlos Medlock zaliczył być może najlepszy mecz w sezonie – zdobył 17 pkt., miał 5 asyst i najlepsze w drużynie „+/-” na poziomie 23.
Cameron Ayers i Łukasz Kolenda trafili po 3 trójki, a dobrym ruchem trenera Marcina Stefańskiego okazało się zaczęcie z Pawłem Leończykiem na ławce. Weteran (6/7 z gry) zrobił swoje, a dzięki temu rezerwowi gości byli wyraźnie mocniejsi od odpowiedników z GTK.
W postawie zespołu z Gliwic (zawodników i trenerów) w ostatnich minutach, gdy strata sięgała już niemal 30 punktów, widać było apatię i rezygnację. Trefl przełamał się po serii 5 kolejnych porażek i pozostaje w grze o miejsce w playoff.
RW