Pokonali Trefla, Stelmet, Polpharmę i Rosę, z bilansem 7-6 są blisko ósemki. Czy stać ich na play-off, skoro grają wąską rotacją, a większy wkład ma tylko czterech graczy?

NBA, PLK, Liga Mistrzów – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>
Start naprawdę jest w formie – zatrzymał Trefla po serii wygranych, ograł Stelmet, który wcześniej miał sześć zwycięstw z rzędu, triumfował na niełatwym terenie w Starogardzie, wreszcie pokonał rozkręcającą się Rosę.
Skąd ta zwyżka formy? – Żebym ja to wiedział – śmieje się trener David Dedek. A na poważnie dodaje: – Nie ma tu żadnej magicznej formuły – ciężko pracujemy, gramy zespołowo, walczymy na 150 proc. Nie chcę jednak mówić, że robimy furorę – w ostatnich meczach wygrywaliśmy po zaciętych końcówkach, pojedynczymi akcjami i rzutami – dodaje Słoweniec.
Tak, to jeden ze wspólnych mianowników tych zwycięstw. Bo po pierwsze: w każdym z tych czterech wygranych spotkań bardzo dobrze grał kwartet Chavaughn Lewis, James Washington, Marcin Dutkiewicz i Darryl Reynolds (ta czwórka zdobyła 263 z 342 punktów, czyli 77 proc.). I właśnie po drugie: Start wygrywał czwarte kwarty lub końcówki: 21:12 w Sopocie, 22:17 ze Stelmetem, 8:3 w Starogardzie, 17:11 z Rosą.
– Przypomnę tylko, że na początku sezonu pojedynczymi akcjami przegrywaliśmy wyjazdowe mecze z Gdyni i w Słupsku, ale to nas nie podłamało. Inwestujemy w ten zespół – klub stwarza nam bardzo dobre warunki, my pracujemy nie tylko na boisku, ale i poza nim, w zespole jest dobra komunikacja. Praca i zgranie procentują – mówi Dedek.
Przed sezonem wiadomo było, że siłą Startu będzie obwodowy zestaw, którego nie lubi żaden z rywali. Dwóch szybkich, dobrze mijających graczy, którzy potrafią zdobyć 30 punktów lub zaliczyć 10 asyst. Jednak ostatnio przebojowych Lewisa i Washingtona wspierają Dutkiewicz (16,2 punktu, 15/30 za trzy w zwycięskiej serii) i Reynolds (12,2 punktu oraz 7,5 zbiórki).
– Tak, bardzo ważne jest, że oni się dołączyli do dobrego poziomu. Marcin musiał odzyskać rytm po urazie mięśnia, Darryl zaczyna grać tak, jak podczas przygotowań, poprawiliśmy kwestie podziału ról na boisku – przyznaje Dedek. – Wcześniej drużynę ciągnęli obwodowi, teraz wkład w wygrane mają także ci, którzy grają krócej – Wojtek Czerlonko, Bartek Ciechociński czy Michał Gospodarek.
No i Lublin się rozkręca – widać to po rosnącej frekwencji, po dopingu, po atmosferze wokół zespołu. Ale nic dziwnego, skoro Start wygrywa i pokonuje m.in. mistrza Polski. Teraz najważniejsze pytanie brzmi: czy zespół Dedka rozpędzi się na tyle, by awansować do play-off?
Wskaźniki efektywności ataku (10. miejsce), obrony (9.), skuteczności (14.), procentu zbiórek (7.) oraz procentu popełnianych strat (9.) dają im miejsce raczej poza ósemką, ale to statystyki z całego sezonu, a drużyna się rozkręca.
– Ja po prostu bardzo się cieszę z tego, że im dalej w sezon, tym coraz więcej naszych graczy gra trochę lepiej, robi postęp. Teraz ważne jest dla nas, byśmy liczyli się w walce o play-off, a liga – poza kilkoma zespołami – jest wyrównana. Będzie wiele zaciętych meczów, ciężko przewidzieć, jak się ułożą te, które rozstrzygać będą pojedyncze akcje. Lepiej grać po prostu na maksa każdy kolejny mecz i to jest nasze podejście – mówi Dedek.
Co z rotacją? Gołym okiem widać, że Start gra bardzo wąską – Lewis i Washington dostają ponad 30 minut, Dutkiewicz i Uros Mirković ponad 20. Wspominani Czerlonko, Ciechociński i Gospodarek grają niewiele, można powiedzieć, że dają tylko odetchnąć kluczowym graczom.
– W tych warunkach finansowych jakie mamy, staraliśmy się złożyć najlepszy skład z możliwych. I w tej chwili wkładamy dużo energii w to, by grać jak najlepiej i wygrywać – odpowiada Słoweniec pytany o ewentualne wzmocnienia.
W sobotę, o 20.40 w meczu telewizyjnym, Start podejmuje MKS Dąbrowa Górnicza i będzie to spotkanie dwóch najbardziej rozpędzonych obecnie drużyn PLK – lublinianie wygrali cztery mecze z rzędu, ich najbliżsi rywale aż osiem.
ŁC
NBA, PLK, Liga Mistrzów – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>