Obie hiszpańskie drużyny przewodzą tabeli z bilansem 9-2, pierwsze miejsce dzięki lepszemu bilansowi punktów zajmuje jednak Barca, która wygrywała swoje mecze średnio różnicą ponad 11 oczek. Liderem ekipy z Katalonii jest naturalnie Nikola Mirotić (16,8 punktu na mecz), ale na jej jakość składa się wiele innych uznanych nazwisk: chociażby Nick Calathes, Cory Higgins, Brandon Davies czy prowadzący drużynę Sarunas Jaskevicius, postacie z naprawdę wielkimi osiągnięciami w europejskiej koszykówce. Nie dziwi więc, że Katalończycy są zdecydowanymi faworytami bukmacherów do wygrania mistrzostwa. Jeżeli szukasz aktualnych kursów na Euroligę, STS Oferta na tydzień będzie skutecznym rozwiązaniem.
Barcelona przegrała w finale poprzednich rozgrywek z Anadolu Efes Stambuł, wcześniejszym pogromcą Realu. Madrytczycy odpadli w ostatnim sezonie już w pierwszej rundzie play-off (2-3) i teraz celują zdecydowanie wyżej. Ekipa prowadzona przez Pablo Laso jak na razie również może pochwalić się bilansem 9-2 i to mimo blisko 14 strat na mecz. Hiszpanie rekompensują to sobie świetną, aktywna obroną, dużą liczbą przechwytów i zespołową grą.
W Realu średnio powyżej 4 punktów na mecz zdobywa aż 11 graczy, a jego siła opiera się na rewelacyjnym podkoszowym duecie Yabusele Guerschon (średnio 12,8 punktu, 4,3 zbiórki, 1,9 asysty, 41,2% za trzy) – Walter Tavares (Kabowerdeńczyk o wzroście 220 cm, średnio 12,7 punktu, 7,2 zbiórki, 79% za dwa). W naszpikowanej gwiazdami ekipie grają też takie postacie jak Thomas Huertel, Vincent Poirier czy weteran Rudy Fernandez.
Kolejne miejsca w tabeli Euroligi zajmują odpowiednio AX Armani Mediolan i Zenit Sankt Petersburg, a więc również uczestnicy ostatnich play-off. Obie drużyny legitymują się bilansem 8-3. Zenit jak dotąd przegrał jedynie z potęgami – Realem, Barceloną i CSKA, choć w porównaniu do poprzedniego sezonu niestety nieco zmalała w nim rola Mateusza Ponitki, który po kontuzji wciąż szuka formy i rzadziej bierze teraz na siebie większy ciężar w ofensywie. Wciąż robi jednak na parkiecie wiele pożytecznych rzeczy, niekoniecznie widocznych w statystykach.
Mediolańczycy zaczęli z kolei rozgrywki od rewelacyjnego 8-1, ale w ostatnim czasie ponieśli dwie dotkliwe porażki na wyjeździe – najpierw z Uniksem Kazań, a w minioną środę właśnie z drużyną kapitana reprezentacji Polski. Włosi wciąż zmagają się jednak z limitowanymi minutami dla jednej ze swoich największych gwiazd – Troya Danielsa, który opuścił początek sezonu ze względu na kontuzję ścięgna w prawym udzie.
Po jedenastu kolejkach można też śmiało stwierdzić, że zdecydowanie poniżej oczekiwań grają zdobywcy trofeum z poprzedniego lata – Anadolu Efes Stambuł i najbogatsze z rosyjskich drużyn CSKA Moskwa. Turecka ekipa jak dotąd wygrała jak dotąd tylko 5 meczów, ich rywale ze stolicy Rosji zaledwie jeden więcej.
Mimo to oba wspomniane kluby pozostają w gronie faworytów bukmacherów do zwycięstwa w całych rozgrywkach – na wygraną Efesu dostępne są kursy na poziomie 6,25, w przypadku CSKA wynosi on 7. Na ścisłej liście faworytów jest też AX Armani Mediolan (7,75), ale zdecydowanymi faworytami są hiszpańscy liderzy tabeli – Real (kurs 5,5) i Barcelona (kurs 4,5). Obie drużyny zmierzą się w bezpośrednim starciu już 10 grudnia w stolicy Katalonii.
Niewykluczone, że będzie to jeden z ostatnich sezonów Euroligi w takim formacie, mierzy się ona bowiem z poważnym kryzysem, w ramach którego część drużyn chce odejść z rozgrywek. Powodem jest spadek przychodów i sposób ich rozdzielania, a także pomysł stworzenia europejskiej dywizji NBA. Na jego przeszkodzie stoi jednak ważne do 2025 roku porozumienie warte 630 milionów euro między klubami Euroligi a grupą International Managament Group, w ramach którego drużyny otrzymują 60% środków uzyskanych ze sprzedaży praw telewizyjnych i marketingowych.
Final Four Euroligi po raz drugi z rzędu odbędzie się w Niemczech. W poprzednim roku gospodarzem była Kolonia, tym razem będzie to Berlin. Turniej zostanie rozegrany dniach 27-29 maja przyszłego roku w Mercedes-Benz Arenie, domowej hali Alby Berlin.