
fot. Andrzej Romański / plk.pl
MKS Dąbrowa Górnicza w ubiegłym sezonie nie zachwycał, ale na koniec mógł pochwalić się trofeum za wygranie Alpe Adria Cup. Poziom sportowy tych rozgrywek to osobny temat. Trzeba jednak powiedzieć – MKS był ostatnio najlepszym zespołem całej edycji, tyle.
W takim razie, skoro klub ponownie zgłosił się do rywalizacji, to mówimy o próbie obrony trofeum. Ta zaczęła się od niespodziewanej wpadki. MKS w ramach pierwszego meczu udał się do Spiskiej Nowej Wsi, był dużym faworytem do zwycięstwa. I tak jak w Orlen Basket Lidze jest wiceliderem tabeli, tak środowe spotkanie nie poszło po myśli Polaków. Słowacy zaczęli od serii 7:0, a pod koniec kwarty ich prowadzenie było już dwucyfrowe. Z kolei MKS do remisu doprowadził “dopiero” po zmianie stron. Drużyna prowadzona przez Borisa Balibreę objęła prowadzenie, ale przeciwnicy w końcówce wykorzystali jeden rzut wolny, przez co byliśmy świadkami dogrywki. I znów seria 7:0 na korzyść Słowaków! MKS walczył do ostatnich sekund, ale finalnie rozpoczął sezon w Alpe Adria Cup od porażki – 94:92.
Trzema najlepszymi punktującymi byli obcokrajowcy – Garcia (26), Persons (25) i Horne (18). Może dąbrowianie cieszyliby się ze zwycięstwa, gdyby nie braki kadrowe? Na parkiecie nie pojawił się Carvacho, Kucharek i Wojciechowski.
Nie będziemy dobrze wspominać tegorocznej inauguracji w #AlpeAdriaCup 😤 Niestety po dogrywce minimalnie lepsi okazują się gospodarze 😌
— MKS Dąbrowa Górnicza (@MKSDG_Kosz) November 1, 2023
Na pewno na szczególne słowa podziękowań zasługuje nasza liczna grupa z Klubu @kibicemksdg 💙#ThisIsAAC #plkpl #DębowaSiła #BroniMYPucharu pic.twitter.com/5xLVGBWj96
Równie zaskakującą porażkę poniosła Spójnia. Zespół Sebastiana Machowskiego znacznie pogorszył swoją sytuację w grupie H FIBA Europe Cup. Zaczęli udział w rozgrywkach dobrze, pokonując Den Bosch. Sęk w tym, że z czasem okazało się, Holendrzy mają bilans 0-3 i wcale nie grają tak skutecznie. Po znaczącej przegranej z Niemcami Spójnia zaczęła przygotowywać się do starcia z Peją. Już w przedmeczowej zapowiedzi pisaliśmy: – KB Peja wydaje się być nieprzewidywalnym zespołem. Nawet jeśli Spójnia jest faworytem tego spotkania, koszykarze ze Stargardu muszą mieć się na baczności.
Mistrz Kosowa po trzech kwartach w Stargardzie przegrywał sześcioma oczkami. Istotny zryw rozpoczął na siedem minut przed końcem, gdy Spójnia miała problemy w ofensywie. Nagle seria 10:0 (!) i prowadzenie przyjezdnych. To stargardzianie musieli gonić, a sytuacja była coraz mniej przyjemna. Za autorów kluczowych akcji można uznać Benjamina Simonsa i Karola Gruszeckiego. Obaj próbowali trafić z dystansu, aby Spójnia zbliżyła się do rywali na odległość jednego oczka. Nie udało się, a później oglądaliśmy już rozwiązania w postaci rzutów wolnych czy próby przechwycenia piłki. Na koniec spotkania – 83:79 dla mistrza Kosowa. Spójnia z bilansem 1-2 zajmuje obecnie 3. miejsce w grupie H.
Trener Machowski trochę jak trener Balibrea, bazował w tym meczu na obcokrajowcach. Brown, Daniels i Simons zdobyli łącznie aż 62 punkty z 79 całej drużyny. Najwięcej oczek wśród Polaków zanotował Karol Gruszecki – trzy. Jego skuteczność z gry wyniosła w tym meczu jedną celną próbę z dziewięciu. Mało!
🏀 | Niestety… Przegrana IV kwarta zadecydowała…
— PGE Spójnia Stargard (@SpojniaStargard) November 1, 2023
Dziś w Stargardzie górą mistrz Kosowa…#GoSpójnia #SpójniaFamily #PolandTravel pic.twitter.com/P8rPfHDoOf