
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Miarka się przebrała
Już przegrany w kuriozalnych okolicznościach mecz przeciwko Treflowi Sopot był poważnym sygnałem alarmowym, że we Włocławku coś nie działa. Przyszedł jednak mecz z francuskim Pau-Lacq-Orthez w Lidze Mistrzów, który nieco poprawił nastroje i jednocześnie pokazał, że trener Igor Milicić wciąż szuka optymalnych ustawień.
Po meczu ze Stelmetem Eneą BC, w którym włocławianie zostali rozgromieni 77:101 przez zespół z Zielonej Góry, można powiedzieć, że wygrana z Francuzami tylko opóźniła co nieuniknione, czyli decyzję o zmianach w składzie.
Nawet nie sama przegrana z bardzo dobrze grającym Stelmetem jest tym impulsem, a styl w jakim Anwil odniósł tę porażkę. Brakowało wszystkiego począwszy od zespołowej gry w ataku, po obronę i zaangażowanie.
Niestety dla Anwilu, wydaje się, że przedsezonowe obawy dotyczące tak skonstruowanego zespołu zaczynają doganiać rzeczywistość. Milan Milovanović wygląda już na kompletnie zrezygnowanego, nie wychodzi mu nic na parkiecie i traci boiskowe zaufanie u kolegów i trenera (grał tylko 12 minut).
Jeszcze większe pretensje można mieć do Tony’ego Wrotena, który w Zielonej Górze wyglądał, jakby grał za karę. Kapryśny charakter Amerykanina siłą rzeczy przenosi się na cały zespół, a niechlujstwo w obronie stało się czymś powszechnym w grze Anwilu.
Bez zmian się nie obędzie
Dwóch wymienionych graczy wyżej to naturalni kandydaci do wymiany. Milovanović nie daje zespołowi tyle, ile można oczekiwać od środkowego na poziomie Ligi Mistrzów i zespołu mistrza Polski.
Kto więc za niego? Na pewno Anwil nagle nie zmieni rozkładu sił jeśli chodzi o atak, więc postawienie na gracza dobrze zbierającego, a do tego łatającego dziury bliżej obręczy w obronie byłoby wskazane. Szukając przykładu – kogoś w stylu Nany Foullanda z Trefla, który jest spoiwem defensywy zespołu z Sopotu, a do tego nie zawodzi w wykańczaniu akcji bliżej kosza.
W przypadku Wrotena, to najpewniej trzeba liczyć się z wymianą na gracza o zdecydowanie mniejszych możliwościach atletycznych, a także umiejętnościach indywidualnych. To może być bardzo trudny ruch do wykonania, jednak w dłuższej perspektywie może się okazać niezbędny.
Amerykanin rozczarowuje swoim zaangażowaniem na parkiecie. Jego mowa ciała jasno pokazuje, że coś mu nie pasuje i jeśli tylko źle wejdzie w mecz, to ciągnie zespół w dół zamiast mu pomagać. Mając jednak w składzie jeszcze Chrisa Dowe’a, Anwil może pozwolić sobie na wymianę Wrotena na gracza o zupełnie innym profilu, może bardziej europejskim, który nie byłby takim atletą jak Tony, czy Dowe.
Transfery w przypadku klubu z Włocławka będą jednak trudne do przeprowadzenia i trzeba sobie także z tego zdawać sprawę. Anwil ma bardzo napięty kalendarz, a dodatkowo rozwiązanie kontraktów nigdy łatwe nie jest. Najbliższe tygodnie będą na Kujawach z pewnością bardzo pracowite.
Grzegorz Szybieniecki