PRAISE THE WEAR

Fatalne GTK, Śląsk z pierwszą wygraną

Fatalne GTK, Śląsk z pierwszą wygraną

Wicemistrzowie Polski podnoszą się po porażce z MKS-em i bez fajerwerków wygrywają z GTK Gliwice 80:75. Bez zwycięstwa po dwóch kolejkach pozostają już tylko GTK, Czarni, Trefl, Zastal oraz Sokół.

fot. Wojciech Cebula / WKS Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław notuje swoje siódme zwycięstwo z rzędu przeciwko drużynie z Gliwic. Dobra dyspozycja Jakuba Nizioła (11 punktów i 5 asyst), udane wejście do ligi Hassaniego Gravetta (9 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty), energia Mateusza Zębskiego po obu stronach parkietu (11 punktów i 4 przechwyty) i solidne granie środkowych Dusana Mileticia oraz Artioma Parakhouskiego to były największe zalety drużyny Olivera Vidina. Grali bardzo ospale i nieskutecznie z dystansu (5/29, 17%), choć wystarczyło to na pokonanie 14. drużyny poprzedniego sezonu.

Sporo nonszalancji wśród zawodników GTK. Zawodnicy zza oceanu mają carte blanche od trenera Pawła Turkiewicza, z którego aż nadto korzystają – łącznie trafili 21 z 48 rzutów. Momenty w 3. kwarcie miał Koby McEwen (19 punktów, 8/18 z gry), stopniowo swoje zdobycze punktowe powiększał także Josh Price (17 punktów, 7/14 z gry). Brak skuteczności szybko wykorzystywał Śląsk, który przed końcem pierwszej połowy zbudował 14-punktową przewagę (45:31). Do przerwy gliwiczanie zanotowali jedynie 3 straty –
wszystkie były przechwytami Aleksandra Wiśniewskiego, który w trzeciej kwarcie doznał niezbyt dobrze wyglądającego urazu.

Po zmianie stron GTK zdołało zejść do 6 punktów straty. Błędy w obronie spowodowane często brakiem zaangażowania były widoczne w sytuacji z ostatnich sekund trzeciej części gry. Terry Henderson Jr wznawiając grę po straconych punktach, podał piłkę w ręce rywali, co zakończyło się punktami Sauliusa Kulvietisa. W zaledwie 2 sekundy stracili 4 punkty. Można rzec, że to było podsumowanie gry gliwiczan w tym spotkaniu.

Ostatnia kwarta była jeszcze dość szarpana, przyjezdni na niecałą minutę do końca przegrywali pięcioma punktami i mieli akcję w ofensywie. Kolejnym fatalnym popisem indywidualnym może “pochwalić się” Henderson, który nie rzucił w stronę obręczy, a w stronę tylnej konstrukcji kosza. Gdy sytuacja z nim w roli głównej sprzed 10 minut była podsumowaniem gry jego zespołu, to ta z końcówki meczu była puentą całego rozdziału rozpoczynającej się 5-letniej księgi pisanej przez Pawła Turkiewicza.

Autor tekstu: Błażej Pańczyk

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami