fot. Andrzej Romański / plk.pl
Sytuacja lidera PLK z Włocławka jest skomplikowana. Najprawdopodobniej czteropunktowe zwycięstwo w środowym meczu znacznie przybliży Anwil do zajęcia drugiego miejsca w grupie, ale nie zagwarantuje ono awansu do kolejnej fazy. Wszystko, co może i powinien zrobić obrońca tytułu w zbliżającym się meczu, to wygrać jak najwyżej, nie stracić punktów za tydzień i czekać na rozwój wypadków.
Szkotów szerzej przedstawialiśmy w artykule sprzed trzech tygodni. Po niespodziewanym, trzypunktowym zwycięstwie nad Anwilem, Gladiators wygrali 3 z czterech meczów ligowych (bilans 7-3 to 4. miejsce w lidze), a w FIBA Europe Cup wysoko przegrywali z Bilbao i wysoko wygrywali z Sibiu, co składa się na bilans 3-1 w pucharowej grupie. W teorii – oni, przegrywając mecz we Włocławku, praktycznie tracą szanse na awans do kolejnej fazy, bo trudno sobie wyobrazić ich zwycięstwo nad Bilbao, a nawet jeśli obronią drugie miejsce w grupie, bardzo ciążyć będzie im również blisko 50-punktowa porażka w meczu z Hiszpanami.
Najbardziej znanym (nie tylko polskim kibicom) zawodnikiem Gladiators jest Czech Lukas Palyza (F, 203/34) – były gracz GTK Gliwice (2017/18), wielokrotny mistrz kraju z Nymburkiem, uczestnik mistrzostw Europy (2017), mistrzostw świata (2019) i Igrzysk Olimpijskich (2021). Liderem zespołu jest jednak lokalny gracz, reprezentant Wielkiej Brytanii Patrick Whelan (G/F, 195/27). Amerykańską kolonię reprezentują gracze bez wielkiego doświadczenia w Europie: Ian DuBose (G, 193/24), Princeton Onwas (F, 197/30) z nigeryjskim paszportem, Trent Buttrick (PF, 206/25) – nieobecny przed trzema tygodniami i Clifton Moore (C, 211/24), oraz zdecydowanie bardziej doświadczony Kanadyjczyk Kyle Johnson (G, 195/35). W pierwszym meczu drużyn nie grał również Serb Mihailo Jovicić (PG, 190/24) – były młodzieżowy reprezentant i gracz, który przeszedł kilka szczebli juniorskiego szkolenia Realu Madryt. Drugim graczem Caledonii pochodzącym z Bałkanów jest bośniacki obieżyświat Fahro Alihodzić (C, 208/34).
W meczu rozgrywanym pod koniec października w East Kilbride włocławianom dała się we znaki fizyczna dominacja rywali (zbiórkę Szkoci wygrali 43-28). Najlepszym na parkiecie był Moore z 16 punktami i 8 zbiórkami, ale generalnie była to „błotna” koszykówka i chyba nie ma co przywiązywać wagi do indywidualnych zdobyczy punktowych w tym meczu.
We Włocławku nikt nie wyobraża sobie innego wariantu, niż odrobienie trzypunktowej straty z pierwszego meczu, tylko czy to wystarczy do awansu?
W komfortowej sytuacji w pucharowej tabeli jest niepokonana dotąd Legia. W środę do Warszawy zawita mistrz Słowacji – Patrioti Levice, a Legia, wygrywając to spotkanie, zapewni sobie nie tylko awans, ale także pierwsze miejsce w grupie. Ewentualna wpadka niewiele zmieni sytuację polskiego zespołu – awans z grupy jest praktycznie pewny (pozbawić go mógłby tylko jakiś niesamowity splot wydarzeń). Pierwszy mecz drużyn zakończył się 9-punktowym zwycięstwem Legii, ale wynik nie w pełni oddaje przebieg tamtego spotkania.
Środowy rywal Legii, od wspomnianego meczu zagrał trzy razy w lidze, wygrywając 2 mecze (łącznie bilans 6-3 i 4. miejsce w tabeli) – w pucharach wygrał z fińską Katają i przegrał z Oradeą. Po czterech kolejkach, mistrz Słowacji ma tu bilans 2-2 i wciąż zachowuje szanse na wyjście z grupy.
Podobnie jak w przypadku rywali Anwilu, i tu nie zaszły żadne zmiany przez ostatnie 3 tygodnie. W zespole z Levic mamy trzech niedoświadczonych Amerykanów: Jalen Adaway (G, 196/25), Rob Howard (F, 203/26) i Aaron Wheeler (PF, 206/25) i trzech europejskich stranieri: Bośniak Drasko Knezević (PG, 185/30), reprezentant Luksemburga Ben Kovac (SF, 196/23) i reprezentant Finlandii Severi Kaukiainen (PG, 185/25). Wśród słowackich graczy najbardziej znanym jest wieżowiec Boris Bojanovsky (C, 217/30), który swego czasu zupełnie nie spełnił oczekiwań w Anwilu (sezon 2016/17) i kolejnych dwóch reprezentantów Słowacji: David Abraham (G/F, 193/27) i pauzujący od 2 tygodni Martin Bachan (F/C, 203/28).
Pierwsze strzelby drużyny to oczywiście trójka Amerykanów (na czele z Adawayem) wspomagani przez Kaukiainena. Więcej szczegółów prezentowaliśmy przy okazji pierwszego meczu drużyn – tutaj.
Mimo tego że osłabiona drużyna Legii nie zdołała wywieźć dwóch punktów z Sopotu w ostatni ligowy weekend, w starciu ze Słowakami będzie zdecydowanym faworytem i powinna „przyklepać” sprawę pierwszego miejsca w grupie.
Podobnie jak Anwil, skomplikowaną sytuację w grupie FIBA Europe Cup ma Spójnia, która w ostatnich tygodniach wdrapała się na drugie miejsce w PLK (bilans 6-2). Ostatnie pucharowe zwycięstwo nad Holendrami pozostawiło stargardzian w grze o drugie miejsce w grupie H. Różne mogą tu jeszcze zapaść rozstrzygnięcia (np. Den Bosch może wspomóc polski zespół, wygrywając z Peją), faktem jest jednak, że jeśli Spójnia nie wygra w środę w Niemczech, podobnie jak Anwil będzie mogła zająć drugie miejsce w grupie z zaliczonym bilansem co najwyżej 1-3, który niczego nie gwarantuje. W takim wypadku, w kontekście małych punktów w tabeli, ważne będą też rozmiary ewentualnej porażki Spójni w Niemczech.
Chemnitz to lider pucharowej grupy bez porażki w pierwszych czterech meczach. Pierwsze starcie obu zespołów zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem gości (84-66), a po nim zespół ze wschodnich Niemiec wygrał na obu frontach 5 kolejnych gier. Poza ligową porażką na samym początku sezonu, jeszcze we wrześniu, passa zwycięstw Chemnitz w oficjalnych rozgrywkach trwa już 11 meczów. Śmiało możemy powiedzieć, że Niners to rewelacja tego sezonu Bundesligi – bilans 6-1 ma oprócz nich jedynie euroligowiec z Berlina i mistrz kraju z Ulm.
W drużynie argentyńskiego trenera Rodrigo Pastore doszło ostatnio do zmian personalnych – drużyna została wzmocniona Amerykaninem z gambijskimi korzeniami, Ousmanem Kruballym (F/C, 201/35) – najlepszym zbierającym poprzedniej edycji FIBA Europe Cup i ligi greckiej 2 sezony temu. Krubally sezon miał zacząć w Izraelu, ale z wiadomych względów nie zaczął, natomiast kibice w Polsce mogą kojarzyć go z zeszłorocznych meczów przeciwko Anwilowi w barwach cypryjskiego Keravnosu.
Wśród obcokrajowców znajdziemy tu ponadto trzech Amerykanów: DeAndre Lansdowne (G, 188/34), Wesley Van Beck (G, 191/27) i Jeff Garrett (F, 201/29), z których Lansdowne ma najlepsze CV, dwóch Kanadyjczyków: Kaza Kajami-Keane (PG, 185/29) – ostatnio nie grał przed drobny uraz i Aher Uguak (F, 201/25), oraz Kenijczyka Tylora Ongwae (F, 201/32). Lokalni gracze to przede wszystkim podkoszowi Kevin Yebo (F/C, 207/27) i Jonas Richter (F/C, 206/26).
Zespół z Chemnitz przedstawialiśmy w szczegółach przy okazji pierwszego starcia w Stargardzie, ale w porównaniu do kilku ostatnich meczów, w klubie nie ma już będącego na testach Kanadyjczyka Elijah Ifejeh (F, 202/26), natomiast Amerykanin Brendan Bailey (F, 203/26) popadł w niełaskę i nie łapie się do składu. Generalnie, w Chemnitz jest spore zamieszanie związane z nieobecnościami (oprócz wymienionych wyżej kontuzjowany od początku sezonu był również reprezentant Niemiec Dominic Lockhart (G/F, 199/29)). Dość powiedzieć, że tylko po pięciu graczy Chemnitz w lidze i pucharach nie opuściło jeszcze meczu w tym sezonie. W związku z tym, aż siedmiu różnych graczy notuje w którychś z rozgrywek dwucyfrowe średnie punktowe, a liderem może być tu praktycznie każdy gracz.
Niemiecki zespół postawił swoje warunki w tej grupie i pokonać go będzie niezwykle trudno.
Autor tekstu: Damian Puchalski