PRAISE THE WEAR

Filip Matczak w Legii – pożegnanie ze Stelmetem

Filip Matczak w Legii – pożegnanie ze Stelmetem

Jeden z najważniejszych graczy Legii minionego sezonu – Filip Matczak – ponownie w Warszawie. Mimo ważnego kontraktu ze Stelmetem, wolał grać u Tane Spaseva.

Filip Matczak / fot. M. Bodziachowski, legiakosz.com

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!

Filip Matczak (25 lat, 187 cm) drugą połowę poprzedniego sezonu spędził w Warszawie, gdzie koszykarsko odżył. Poprzednio spędził 2 lata w Zielonej Górze, gdzie u kolejnych trenerów miał kłopoty z przebiciem się do dużych minut w rotacji.

W Legii zaś bardzo chciał go trener Tane Spasev, który praktycznie od razu powierzył Matczakowi dużą i odpowiedzialną rolę. Filip w 18 meczach w zespole z Warszawy zdobywał średnio 12,7 punktu, zbierał 3,6 piłki i rozdawał 4,2 asysty – w 26 minut na parkiecie.

W tak krótkim czasie dość mocne postępy poczynił jeśli chodzi o kreowanie gry. Nawet w Asseco, gdzie grał średnio 32 minut miał o asystę na mecz mniej. Z kolei, sporo do życzenia pozostawia skuteczność w rzutach z dystansu – zaledwie 26%.

Pomimo ważnego kontraktu ze Stelmetem Eneą BC, od dłuższego czasu mówiło się o rozstaniu między stronami i przenosinach do Warszawy. Ostatecznie transfer doszedł do skutku, a Filip uzupełnił ostatnie wolne miejsce w składzie Legii, z którą będzie mógł się sprawdzić także w europejskich pucharach.

GS

* Wszystkie nazwiska, kontrakty i składy drużyn PLK na sezon 2019/20 znajdziesz TUTAJ >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami