Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Daniel Szczypior: Jeżeli jest się najlepszym zawodnikiem drużyny, która jeszcze nie przegrała, to tytuł MVP miesiąca należy się niejako z urzędu
Filip Stryjewski: Nie do końca. Ja po prostu grałem najrówniej. Oczywiście cieszę się bardzo z tego wyróżnienia, ale z tego miejsca muszę podziękować kolegom z zespołu. Bez nich nie zdobyłbym tego tytułu.
Jeszcze w ubiegłym roku biegałeś po drugoligowych parkietach w trykocie Decki Pelplin. Dzisiaj radzisz sobie doskonale na poziomie pierwszej ligi. Spodziewałeś się, że przeskok o klasę wyżej będzie tak udany?
Nie spodziewałem się. Oczywiście wierzyłem w naszą drużynę, nie wątpiłem w swoje umiejętności, ale jest dużo lepiej niż zakładałem wcześniej. Wydaje się, że idealnie pasuję do stylu gry drużyny: zawsze byłem szybkim i atletycznym zawodnikiem, a że GKS Tychy preferują szybki basket, to znalazłem się w najlepszym dla siebie miejscu. Drugim czynnikiem był świetnie przepracowany okres przygotowawczy.
Czego Ci brakuje, aby grać na jeszcze wyższym poziomie?
Po pierwsze, masy mięśniowej. Po drugie, lepszego rzutu. Po trzecie, lepszej decyzyjności. Nad swoim ciałem pracuję wraz ze świetnym fachowcem – Michałem Kafarskim, który obecnie jest w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. Oczywiście muszę to robić z głową, aby nie stracić szybkości. Do tego dochodzi odpowiednia dieta.
Jeżeli chodzi o rzut, to przychodzę do hali przed treningiem i oddaję setki rzutów. Po zajęciach również nie uciekam szybko do domu, ale dalej pracuję. Co do decyzyjności, to analizuję ciągle swoją grę.
Brzmisz jak osoba kompletnie „zafiksowana” na punkcie koszykówki
I tak jest. Co prawda studiuję na Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, ale koszykówka jest moim planem A, B i C. Pamiętam, że informację o pierwszym lockdownie w Pelplinie otrzymałem w czwartek, dałem sobie kilka dni odpoczynku i w niedzielę zacząłem ponowne treningi.
Pracowałem z moim przyjacielem Mariuszem Konopatzkim z Legii Warszawa, później harowałem u siebie w domu w Kwidzynie. Byłem również na obozie w Gnieźnie ze wspomnianym Michałem Kafarskim. Już teraz mam zaplanowane zajęcia z trenerem, który mam nadzieję pomoże mi w poprawie rzutu.
GKS Tychy imponuje bilansem 5-0, ale „sodówka” wam raczej nie grozi
Przed sezonem eksperci widzieli nas na miejscach 13-16. Dzisiaj muszą zrewidować swoje poglądy. Naszym atutem jest brak presji: liczymy finalnie na grę w play-offach, ale dla nas najważniejszy każdy następny mecz.
Liga jest bardzo wyrównana, a my mamy drugi najmłodszy zespół. Na razie taktyka „run and gun” sprawdza się. Przed nami trudny miesiąc, bo zagramy 7 spotkań, co przy naszym stylu gry nie jest łatwe. Będzie to wymagało od trenerów skonstruowania odpowiedniego planu. Ale bilans 5-0 daje nam niezłego kopa!
Rozmawiał Daniel Szczypior
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>