
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Gary Payton. Rasheed Wallace. Dennis Rodman, a nawet Charles Oakley. Nazwiska wszystkich tych koszykarzy przypominał w rozmowach z dziennikarzami Draymond Green, ewidentnie nakręcając sam siebie przed trzecim straciem finałowym z Celtics. Miał iść ich śladami, odpowiedzieć wraz z kolegami z Warriors siłą na siłę Celtics i dosłownie wyszarpać im zwycięstwo z gardeł.
Nic z tego. Warriors ewidentnie mają jednak w tym finale problem – są starsi i zdarza im się nie wytrzymywać szybkich wymian ciosów z rywalem.
Przed meczem numer 3 wszyscy zastanawiali się, czy w końcu dobry mecz w tym finale rozegra Klay Thompson. Albo czy przynajmniej zacznie trafiać. I zaczął: zdobył 25 punktów – o jeden więcej niż w dwóch pierwszych meczach łącznie – trafiając aż 5 trójek.
Stephen Curry też zrobił swoje – 31 punktów z 22 rzutów. Andrew Wiggins dołożył 18. W trzeciej kwarcie Warriors nawet odrobili kilkunastopunktowe straty i na chwilę objęli prowadzenie. Tylko co z tego
W czwartej, przyparci do muru przez defensywę Celtics zdobyli tylko 11 punktów. To trzeci najgorszy wynik w historii finałów NBA odkąd zaczęto odmierzać czas 24 sekund na rozegranie akcji.
– Fakt, że potrafimy się podnosić po takich ciosach, które Warriors zadali nam w trzeciej kwarcie świadczy o postępie, który w tym sezonie wykonała nasza drużyna – cieszył się Jayson Tatum.
Lider Celtics do 26 punktów dołożył 9 asyst i 6 zbiórek. Był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. O punkt więcej zdobył Jaylen Brown, który potrzebował do tego zaledwie 16 rzutów, a swoją fizycznością kilka razy po prostu zdominował Draymonda. 24 punkty dołożył.jak zwykle pewny swego Marcus Smart.

Kolejny mecz finałowy już w piątek, znów na parkiecie TD Garden. Jeśli nic się nie zmieni, jeszcze tylko chwila, jeszcze moment i kibice Celtics zaczną się witać z gąską.
TOMAS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>