fot. Andrzej Romański / plk.pl
Resovia Rzeszów, a dokładnie OPTeam Stolaro Resovia Rzeszów, to klub drugoligowy. W ubiegłym sezonie rywalizacja zakończyła się już na drugiej rundzie play-offów, gdy zespół został wyeliminowany przez Pogoń Prudnik. Ostatnie ruchy pokazują jednak, że Resovia niebawem chce w sposób sportowy wywalczyć awans i wystąpić w pierwszej lidze. A docelowo może nawet w ekstraklasie?
– Funkcję trenera w dalszym ciągu będzie pełnił Łukasz Lewkowicz, który jest z Resovią od samego początku, a w tym momencie buduje zespół, który ma włączyć się do walki o prawo gry w pierwszej lidze. Zostanie z nami Wojtek Szpyrka, Tomek Krzywdziński, Dawid Zaguła, Adrian Warszawski. Trochę nie wiadomo, co z Szymonem Szymańskim. Ma problemy ze zdrowiem. Jednak z racji tego, że jest z Rzeszowa, a jego tata był wieloletnim Resoviakiem, to chcemy z nim dalej współpracować. Obecnie jest na kursie u trenera Artura Packa, a docelowo będzie odpowiadał w naszej drużynie za motorykę – słyszymy z ust prezesa klubu, Grzegorza Sowy.
– Nasz klub powiększamy również o fizjoterapeutę. To Bartłomiej Gołojuch, który dotychczas pracował dla Sokoła Łańcut i Miasta Szkła Krosno. Z kolei Wojtek Wątroba statystycznie rozegrał najlepszy sezon w swojej dotychczasowej karierze, ale udało nam się go zatrzymać. Rok temu nie wiadomo było, czy będzie jeszcze grał w koszykówkę, ale namówiliśmy go, by zszedł poziom niżej, aby później zrobił dwa kroki w przód. Zagrał super sezon i teraz jest najbardziej rozpoznawalnym koszykarzem Resovii. Jeśli zapyta się kibiców w Rzeszowie, to jego wymieniają jako pierwszego. Był efektowny, ale i efektywny – dodał po chwili.
Przypomnijmy – kibiców zaskoczyła m.in. informacja o transferze Mateusza Bręka. 29-latek rok temu wraz z kolegami z Sokoła Łańcut wywalczył historyczny awans do ekstraklasy, a później rozegrał pełny sezon na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Podopieczni Marka Łukomskiego bezpiecznie utrzymali się w Energa Basket Lidze, ale jesienią wystąpią już bez Bręka, który zdecydował się na dołączenie do drugoligowego Rzeszowa. O tym ruchu pisaliśmy pod koniec maja.
Największe bomby transferowe Resovia pozostawiła jednak na początek lipca. Przez ostatnie tygodnie fani nie otrzymywali żadnych ogłoszeń, ale gdy już dostali, to wręcz zaskakujące. Najpierw poinformowano, że do Rzeszowa trafia Norbert Ziółko, czyli jeden z najlepszych strzelców całej pierwszej ligi. W ubiegłym sezonie zdobywał średnio 17,5 punktu w każdym spotkaniu!
Dzień później kibice poznali nazwisko podstawowego rozgrywającego w rotacji trenera Lewkowicza. To Michał Jędrzejewski, który wciąż jest zawodnikiem WKK Wrocław, natomiast ponownie trafił na wypożyczenie – tym razem nie do Zgorzelca, a do Rzeszowa. 25-latek większość dotychczasowej kariery spędził właśnie w stolicy Dolnego Śląska, ale w międzyczasie grał m.in. w ekstraklasowym GTK Gliwice.
Jednak chyba największe wrażenie robi w składzie Resovii Michał Gabiński. Dawny kapitan Śląska wraca w rodzinne okolice – w końcu pochodzi ze Stalowej Woli. To mocno doświadczony, a zarazem nagradzany zawodnik. W przeszłości okrzyknięto go m.in. MVP finału Pucharu Polski. Raptem dwa sezony temu pełnił funkcję kapitana mistrzowskiego Śląska Wrocław, a w ubiegłym roku reprezentował barwy pierwszoligowego WKK Wrocław.
Co ciekawe, “Gabi” trafia do Rzeszowa nie tylko jako zawodnik. Kontrakt został podpisany na kilka lat! Po parkiecie będzie biegał jeszcze przez rok, a może i dłużej, jeśli pozwoli na to zdrowie. Co później? Będzie pracował w klubie. “Dzięki tak doświadczonej osobie w naszej organizacji zrobimy kilka kroków w przód i unikniemy błędów, które moglibyśmy popełnić” – słyszymy z ust prezesa Sowy. Gabiński będzie odpowiadał m.in. za pion sportowy, ale również będą chcieli wykorzystać jego doświadczenie do rozwoju całego klubu i zbudowania solidnej marki na koszykarskiej mapie Polski.
Wydaje się, że na ten moment Resovia ma trzech największych drugoligowych przeciwników, którzy również będą liczyli na awans. To Noteć Inowrocław, Polonia Bytom oraz ŁKS Łódź. Już teraz zacieramy ręce na start sezonu w drugiej lidze. Ostatnio mieliśmy okazję pojawić się na starciu o 3. miejsce i poczuliśmy na własnej skórze, że emocji tam nie brakuje. Zdecydowanie! Jędrzejewski, Ziółko, Bręk i Gabiński w jednym drugoligowym zespole? Wow!