Co prawda w pierwszej lidze nie jest organizowane żadne wydarzenie na kształt meczu gwiazd, ale można powiedzieć, że właśnie gwiazdorska drużyna prezentuje się co mniej więcej dwa tygodnie w wałbrzyskiej Aqua Zdrój. Obecny skład Górnika, biorąc pod uwagę nazwiska, jest tak wyrazisty, jak żaden inny na zapleczu ekstraklasy. Ale czy to wystarczy?
Górnik obecny sezon zaczął niemrawo. Niemrawo, to znaczy od bilansu 3-3. Warto dodać, że porażki dotyczyły wyjazdowych derbów ze Śląskiem oraz starć z czołówką, tj. HydroTruckiem i Dzikami. Wałbrzych to jednak miasto dość podobne koszykarsko do Włocławka – zmobilizowani, liczni kibice, którzy co rusz wywierają presję najlepszych wyników i dominowania rywali. Bilans 3-3 mocno odbiegał od tych oczekiwań.
Później nadeszła jednak seria pięciu zwycięstw z rzędu, a humory wyraźnie się poprawiły. Tym bardziej że klub po jakimś czasie wzmocnił zespół – i to bardzo solidnie. Do zespołu dołączyli Michał Sitnik i Arinze Chidom. Jak już wiemy – obaj stali się pierwszopiątkowcami. Amerykanin świetnie wypełnił wolne miejsce dla obcokrajowca, z kolei Polak jeszcze bardziej rozszerzył, a zarazem wzmocnił, rotację młodzieżowców (przepis o U23 – przyp. red.).
I teraz uwaga. Od tego czasu Górnik przegrał… 2 z 13 meczów. Dwa! Co ciekawe, większość wygranych spotkań zakończył dwucyfrową różnicą punktów. Ligowa dominacja! Jedyne “wpadki” przytrafiły się w Tychach (68:88) oraz Krośnie (93:95). Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko mecze domowe, ostatnia porażka pochodzi z… 6. kolejki, czyli końcówki października ubiegłego roku.
Od niedawna wałbrzyszanie są liderami tabeli. Mają bilans 20-6, a do końca rundy zasadniczej pozostało im raptem 8 starć. Wszystko wskazuje na to, że Górnik nie tylko utrzyma miejsce numer jeden, ale i będzie jednym z uczestników serii finałowej. Przynajmniej taki jest nasz typ. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?