
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Coraz mocniej trzeba szanować Grizzlies i ich wyniki. Zadowolony z tego będzie Ja Morant, który uważa, że jego drużyna nie cieszyła się zbyt dużym szacunkiem w poprzednich miesiącach, choć przecież w poprzednim sezonie udało się jej najpierw wyrzucić z turnieju play-in Golden State Warriors, a potem urwać jeden mecz w serii z Utah Jazz.
W trwających rozgrywkach Grizzlies udowadniają, że to nie był wcale przypadek. Nie ma w tej chwili gorętszej drużyny. Koszykarze z Memphis wygrali 20 z ostatnich 24 spotkań, w tym dziesięć ostatnich meczów z rzędu. W tym czasie pokonali m.in. Lakers, Nets czy Suns, a we wtorek uporali się na własnym parkiecie z Warriors po kolejnym świetnym meczu Ja Moranta (29 punktów, osiem asyst).
Morant ponownie odegrał kluczową rolę w samej końcówce, a pomógł mu tym razem Tyus Jones – rezerwowy rozgrywający rozegrał jeden z lepszych swoich meczów w sezonie. Grizzlies już w pierwszej połowie prowadzili zresztą 18 punktami, a choć w trzeciej kwarcie Wojownicy zdołali straty odrobić, to gospodarze w czwartej odsłonie utrzymali nerwy na wodzy.
Tym samym Grizzlies mają na koncie już 29 zwycięstw w tym sezonie! W całej lidze więcej mają tylko Warriors (30) oraz Suns (31), co oznacza, że podopieczni trenera Tylera Jenkinsa wygrali więcej meczów niż Jazz, Nets czy Bulls. „Przemienili się w jeden z najlepszych zespołów w NBA” – stwierdził więc odważnie po meczu Steve Kerr, czyli szkoleniowiec Wojowników.
Na nic zdało się we wtorek triple-double Stepha Curry’ego, który do 27 punktów dołożył jeszcze 10 zbiórek oraz 10 asyst. Fani GSW mogą pocieszyć się natomiast kolejnym solidnym występem Klaya Thompsona – w 20 minut gry obrońca zapisał na konto 14 oczek, trafiając dwie z pięciu trójek, a do tego z nim na parkiecie Warriors byli aż o 17 punktów lepsi od rywali.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>