
fot. Andrzej Romański / plk.pl
Obie drużyny przystępowały do tego spotkania z serią zwycięstw – Spójnia z trzema wygranymi z rzędu i będąc niepokonana na wyjeździe, z kolei GTK po sześciu pierwszych porażkach wygrało kolejne dwa mecze. Dodatkowo starcie MVP 7. kolejki Josha Price’a z MVP 8. kolejki Wesley’em Gordonem zapowiadało zaciętą walkę pod obręczami. Tak też było, obaj byli ważnymi postaciami swoich drużyn – podkoszowy gliwiczan w ostatnich czterech spotkaniach zdobył łącznie 117 punktów (średnio 29,3 punktu), lecz zakończył serię meczów z min. 20 punktami na koncie, zdobywając 14 punktów, z kolei środkowy Spójni miał 15 punktów i 7 zbiórek.
Początkowo oba zespoły postawiły na atak, jednak bardziej skuteczni byli koszykarze Spójni, którzy na ogół bardzo dobrze rozpoczynają większość spotkań. Z drugiej strony, z meczu na mecz coraz lepiej wygląda ekipa Pawła Turkiewicza – obcokrajowcy wprowadzają coraz mniejszy chaos, częściej zaczynają się dzielić piłką, co w ostatnich dwóch tygodniach przyniosło dwie pierwsze wygrane i być może miało być kluczem do przedłużenia tej serii.
Solidne wejście z ławki zaliczył Karol Gruszecki, który notuje zwyżkę formy – w pierwszej kwarcie rzucił już 6 punktów, w całym meczu 16, najwięcej w tegorocznej kampanii. Natomiast GTK blisko połowę punktów zdobyło z ponowień po zbiórkach w ataku – aż 9 z 19, w całym meczu dodali jeszcze 5 takich punktów. Drugą kwartę koncertowo rozpoczęli goście, grając pięcioma rezerwowymi – ponownie byli dużym wsparciem dla drużyny, zdobywając na przestrzeni czterech kwart aż 29 punktów. Pozytywną grę podtrzymali zawodnicy z pierwszej piątki, budując nawet 10 punktów zaliczki (33:23), chwilę później gospodarze zanotowali serię punktową 17:3 i ponownie wyszli na prowadzenie, utrzymując je przed zakończeniem pierwszej połowy (40:38).
Świetną linijką statystyczną w pierwszej połowie popisał się Łukasz Frąckiewicz, który powoli zmierzał nawet do triple-double z blokami – 6 punktów, 8 zbiórek oraz 5 bloków! Siał popłoch pod swoim koszem, a jego drużyna dzięki temu wyprowadzała kontry. Tym samym w samej pierwszej połowie wyrównał swój rekord kariery bloków, w całym meczu miał ich aż 7 (nowy rekord kariery), dodając do tego 13 punktów i 10 zbiórek.
Przez ponad połowę trzeciej kwarty żaden z zespołów nie potrafił przejąć inicjatywy i co chwile oba zespoły zmieniały się na prowadzeniu. Gdy przez moment nieco bardziej agresywny obraz gry zaprezentowała ekipa Sebastiana Machowskiego, zdołali przejąć pałeczkę i powoli budować zaliczkę nad rywalami. Mimo tego gospodarze cały czas nie odstawali od stargardzian o więcej niż dwa posiadania. Sporą bolączką trenera Pawła Turkiewicza były kłopoty z faulami Josha Price’a, nieskuteczny był Koby McEwen oraz Martins Laksa, a przez trzy kwarty całe GTK trafiło jedynie dwie “trójki”. Tak naprawdę przy życiu utrzymywał ich polski środkowy Łukasz Frąckiewicz.
Trzeba też przyznać, że dziś gorzej zaprezentowali się liderzy ekipy Sebastiana Machowskiego – Stephen Brown nie zdobył ani jednego punktu, zaś Devon Daniels zanotował 14 punktów, trafiając jedynie 5 rzutów na 16 prób. Dobrze wykorzystali to zawodnicy z Gliwic, wychodząc na prowadzenie na początku decydującej kwarty, w kolejnych minutach podwyższając je nawet do siedmiu “oczek”. To głównie dzięki odblokowaniu się McEwena w ostatniej kwarcie – Amerykanin finalnie nie zawiódł, zakończył mecz z dorobkiem 16 punktów.
Okazało się jednak, że Spójnia ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała – jej lider Devon Daniels w pojedynkę doprowadził do remisu na ponad 3 minuty przed końcem. Chwilę później po dwóch dobitkach Gordona stargardzianie wyszli na czteropunktowe prowadzenie (74:70). Z drugiej strony odpowiedział także lider, Josh Price, który na ponad 16 sekund przed końcem trafił po obrocie z półdystansu przy linii, czyli z de facto swojej ulubionej pozycji. Po przerwie na żądanie piłkę wziął Daniels, jednak nie trafił spod obręczy. Następnie Martins Laksa trafił jeden z dwóch rzutów wolnych, co dało prowadzenie 76:74. Rzut na zwycięstwo miał Ben Simons, jednak nie trafił i GTK cieszyło się z trzeciej wygranej z rzędu!
GTK przyszłym “mistrzem listopada”? Bardzo możliwe! Po sześciu porażkach wyszło słońce zza chmur i miejscowi kibice mają powody do zadowolenia – z bilansu 0-6 po trzech tygodniach GTK ma już 3-6 i powoli pnie się w górę w tabeli. Z kolei dla Spójni to przerwanie jej passy trzech zwycięstw z rzędu, dodatkowo w Gliwicach zaliczyła swoją pierwszą porażkę na wyjeździe.
Autor tekstu: Błażej Pańczyk