PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Jeszcze przed meczem dało się we Włocławku wyczuć zapach ekscytacji i wyjątkowej mobilizacji na to spotkanie. Pierwsza kwarta potwierdziła, że zarówno zawodnicy, jak i kibice Anwilu podeszli do tego meczu wyjątkowo naładowani energią.
Początkowe minuty pokazały, jak dobrym graczem jest Keith Langford, który sprawiła dużo problemów defensywie Anwilu. Włocławianie jednak grali na bardzo dużej intensywności, starali się napędzać tempo i szukać swoich okazji blisko kosza i po pierwszej kwarcie prowadzili 22:18.
Pierwsze minuty drugiej kwarty to zdecydowanie najlepszy fragment tego sezonu w defensywie w wykonaniu Anwilu – zaporą nie do przybycia był zwłaszcza Michał Sokołowski, który już do przerwy miał na koncie 4 przechwyty. Grecy nie byli w stanie zdobyć punktów przez 4 minuty i wyglądali na mocno zagubionych.
Gospodarze wyszli na 13 punktów przewagi, jednak w kolejnych akcji przytrafiło się im zbyt dużo niecelnych rzutów w kontrze, czy z linii rzutów wolnych i AEK celnymi trójkami nieco dogonił Anwil jeszcze przed przerwą – było 39:36 dla włocławian.
Tak jak na końcu drugiej kwarty, tak i na początku trzeciej dwa razy za 3 punkty trafił Charis Giannopoulos i AEK szybciutko wyszedł na prowadzenie. Anwil z kolei nie trafiał wciąż rzutów wolnych i dopiero indywidualne akcje Ricky’ego Ledo przełamały impas w ataku.
Włocławianie po 30 minutach przegrywali 2 punktami. Coraz bardziej zmęczony był eksploatowany Ledo, a Michał Sokołowski, który w tym spotkaniu tyrał w defensywie, złapał dość szybko 4 faul. W ostatniej kwarcie potrzebni byli nowi liderzy. Goście dość łatwo rozbijali strefę, Anwil z kole musiał mocno pracować na każde kolejne punkty (dobry fragment Rolandsa Freimanisa). Zmiana obrony poskutkowała, a przy wyniku 70:70 w Hali Mistrzów rozpoczął się prawdziwy kocioł, niczym byłby to mecz finału. Na +5 trójkę trafił trójkę Ledo, ale w odpowiedzi z faulem z dystansu trafił niesamowity Langford.
Goście zdecydowali się na zmiany krycia w obronie i dwukrotnie wymusili stratę Tony’ego Wrotena. W ataku z kolei wszystko na siebie wziął Langford i na 90 sekund przed końcem był remis. Wszystko jednak rozstrzygnęło się w ostatnich dwóch akcjach. Najpierw Langford uciekł z podwojenia podaniem i akcję wsadem skończył Jonas Maciulis (77:79). Anwil miał utrudnione zadanie, szczególnie że AEK-owi brakowało aż 3 fauli do limitu i kolejne akcje Grecy skutecznie przerywali.
Przy próbie 4 faulu gwizdek sędziów jednak milczał, a Tony Wroten próbując wymusić przewinienie przy rzucie cisnął piłką w kierunku kosza. Niezależnie od błędu sędziów, on też popełnił błąd.
AEK przejął więc posiadanie, rzutów nie trafił Maciulis, ale Anwil nie był w stanie już oddać dobrego rzutu – 79:77 dla Greków.
Grzegorz Szybieniecki, Włocławek
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
.