
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Gdy odchodził z Houston, to wydawało się, że z dużą nadwagą i bez formy. James Harden udowadnia jednak, że zmiana otoczenia może naprawdę zdziałać cuda. W zasadzie odkąd tylko trafił na Brooklyn to jest jakby innym człowiekiem. Fantastycznie odnalazł się w nowym miejscu i świetnie radzi sobie nawet bez swoich dwóch równie utalentowanych kolegów.
W środę to musiał przejąć stery pod nieobecność Kevina Duranta oraz Kyriego Irvinga, ale nie miał z tym najmniejszego problemu. Zaliczył kolejne triple-double, tym razem w postaci 40 punktów, 15 asyst i 10 zbiórek. Odegrał także kluczową rolę w czwartej kwarcie, kiedy to zdobył 14 oczek, 6 zbiórek oraz 4 asysty, fantastycznie radząc sobie z podwojeniami, jakie Pacers wysyłali w jego stronę.
Nic więc dziwnego, że po spotkaniu trener Steve Nash był zachwycony i przyznał, że nigdy nie przestanie dziwić się, jak świetnie Harden potrafi przejąć kontrolę nad meczem. Nets po raz kolejny pokazali zresztą duży charakter, bo odrobili 15 punktów straty z pierwszej kwarty i wygrali już siódme z rzędu spotkanie – i to pomimo braku dwóch pozostałych gwiazd.
Dla Hardena było to już setne w karierze spotkanie z dorobkiem co najmniej 40 punktów. Znalazł się dzięki temu w bardzo ekskluzywnym gronie, bo w historii NBA jeszcze tylko trzech innych zawodników ma na koncie 100 lub więcej takich meczów – i są to same wielkie nazwiska: Wilt Chamberlain, Michael Jordan oraz Kobe Bryant.
Zwycięstwo Nets oraz porażka 76ers w starciu z Bucks sprawiły, że nowojorska drużyna zrównała się bilansem z filadelfijskim zespołem. W tym momencie obie drużyny legitymują się bilansem 28-13, co oznacza, że ekipa z Brooklynu po raz pierwszy w tym sezonie znalazła się na szczycie Wschodu. Jednak zaraz za plecami Nets i 76ers z bilansem 26-14 czają się już Bucks.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>